wtorek, 24 marca 2020

Sprawy techniczne - marzec 2020

Tak jak wspomniałem w poprzednim wpisie traktującym o linii niemieckich umocnień OKH Stellung B-2 pomiędzy Sieradzem, a Miłkowicami chciałbym poruszyć w dzisiejszym tekście kilka spraw związanych z tym o czym będą następne wpisy, a także wykonać małe podsumowanie tego co już udało się zrobić 2020 roku. Niestety czasu coraz mniej, a zaplanowałem wstępnie, że do świąt Wielkiej Nocy pojawią się tutaj przynajmniej dwa wpisy, niestety czasu jest już bardzo mało dlatego trzeba się solidnie brać do pracy aby się ze wszystkim wyrobić. Przede wszystkim chciałbym aby pierwszy tekst dotyczył Milicza oraz tego co udało się tam nam dokonać (używam formy mnogiej ponieważ nie byłem tam sam) oraz odkryć, a myślę, że jest to na tyle ciekawe, że będzie tutaj ukoronowaniem naszej wielogodzinnej pracy w terenie. Nawet teraz jest mi dość trudno o tym pisać aby jeszcze na tę chwilę utrzymać język za zębami dlatego pozwolę sobie zmienić temat i napisać kilka słów o kolejnym tekście, który ukaże się prawdopodobnie w Wielki Piątek lub w Wielką Sobotę. Ze względu na fakt, że w okresie Bożego Narodzenia pojawiła się tutaj kontynuacja mojego cyklu "Wewelsburg - Nazistowski Watykan" tak i tym razem kontynuując tę tradycję chciałbym opublikować tutaj już V część tej serii. Niejakim impulsem do tego jest pozyskanie przeze mnie w pierwszej połowie stycznia 2020 roku bardzo ciekawej publikacji będącej tłumaczeniem na język angielski książki autorstwa SS-Obergruppenführera Fritza Weitzela pt. "Die Gestaltung der Feste im Jahres- und Lebenslauf in der SS-Familie" co można przetłumaczyć jako "Świętowanie w Rodzinach SS". Warto tutaj wspomnieć, że książka ta została wydane oryginalnie w 1939 roku i zawierała opisy wraz z poglądowymi fotografiami jak powinny wyglądać obrzędy podczas wszelakich świąt w rodzinach SS, w tym również Bożego Narodzenia. Notabene zastanawiam się nad tym aby wrócić do tematu przy okazji Gwiazdki 2020 gdyż mój ostatni tekst na temat tych świąt mógłby zostać uzupełniony o jeszcze kilka innych znajdujących się tam informacji. Wracając do tematu to właśnie w oparciu o tę publikację chciałbym przyjrzeć się obrządkowi pogrzebowemu w SS i stworzyć na ten temat tekst jaki ukazałby się w okolicach Wielkanocy - myślę, że także i te tradycje są niezmiernie ciekawe jak i kwestie związane ze ślubami czy też Bożym Narodzeniem.

Przetłumaczona na język angielski, a znajdująca się w mojej biblioteczce publikacja autorstwa Fritza Weitzela nosząca w oryginale tytuł "Die Gestaltung der Feste im Jahres- und Lebenslauf in der SS-Familie".

Wartym opisania wydaje się również fakt w jaki sposób wszedłem w jej posiadanie gdyż tak się składa, że posiadam oryginał jednak niestety w formie skanu natomiast język wykorzystany do jej napisania jest na tyle trudny, że nawet jej amatorskie przetłumaczenie przeze mnie byłoby wręcz niemożliwe. Przypadkiem jednak w trakcie poszukiwania oryginału w języku niemieckim trafiłem na internetową księgarnię przeznaczoną przede wszystkim dla amerykańskich neonazistów i białych supremacjonistów odwołujących się wprost do tradycji III Rzeszy. Pomimo wewnętrznych oporów związanych z tym aby nie wspierać tego typu środowisk zdecydowałem się jednak na zakup tej publikacji w ramach własnych badań nad mistycyzmem III Rzeszy. Niestety tak to czasem bywa, że gdy grzebie się w g*** trudno jest sobie nie ubrudzić rąk. Pomijając moje wątpliwości natury moralnej mogę jednak śmiało stwierdzić, że książka te jest doskonałą, wydaną współcześnie publikacją stanowiącą dosłowne przetłumaczenie oryginału bez jakichkolwiek uwag czy też dopisków tłumacza. Pomimo tego, że nie zgadzam się z pobudkami jakimi zapewne kierował się jej współczesny wydawca decydując się o druku książki to muszę tutaj docenić wkład włożony w jej wydanie i to nie tylko od samej strony językowej ale również ze względu na zachowanie wszystkich zdjęć tak jak w oryginale.

Okładka oraz spis treści pochodzące ze skanu oryginalnej publikacji Fritza Weitzela
"Die Gestaltung der Feste im Jahres- und Lebenslauf in der SS-Familie" (archiwum autora).

Pozwolę sobie przejść teraz do tego co już w tym roku udało się zrobić w ramach działalności eksploracyjno-poszukiwawczej jednak niestety nie napiszę w tym momencie co jeszcze planuję na ten rok bo jak zapewne wszyscy czytający to wiecie mamy stan podwyższonego ryzyka w związku z epidemią koronawirusa. Uspokajam jednak - nie pójdę wzorem innego znanego "badacza" czy też raczej gawędziarza zagadnień związanych z III Rzeszą, którego działalność ogranicza się głównie do YouTube i nie będę bredził na temat spraw związanych z tą epidemią czy też innym "Wielkim Otwarciem Wrót"... nie mniej jestem jednak dość poirytowany faktem, że zaplanowany na początek kwietnia wyjazd w Riese prawdopodobnie spali na panewce. No nic, już bez owijania w bawełnę przyjrzyjmy się temu co zostało zrobione w dość wyrywkowej formie z uwzględnieniem dokumentacji fotograficznej.


Styczeń 2020
1) Wyprawa na Warmię podczas której dotarliśmy do wsi Markowo gdzie przyjrzeliśmy się tzw. pseudomegalitycznemu cmentarzowi niemieckiej rodziny Dohnów zbierając również materiały do jednego z zaplanowanych tutaj wpisów. Korzystając z okazji dotarliśmy również w okolice jak i do samego Braniewa aby dla mnie już po raz trzeci przyjrzeć się cmentarzowi żołnierzy Armii Czerwonej oraz granicy z Rosją. Ze względu na to, że podobno odbiorcy treści zamieszczonych w internecie bardzo lubią gdy podaje się więcej szczegółów na temat spraw bardziej prywatnych to dodam jeszcze, że w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się we Fromborku na obiad oraz po to aby zwiedzić jedno z najbardziej fascynujących muzeów związanych z medycyną. Jeśli będziecie w okolicy to koniecznie tam zajrzyjcie. 

Od góry z lewej: widok ogólny na tzw. pseudomegalityczny cmentarz Dohnów, widok ogólny na cmentarz żołnierzy Armii Czerwonej w Braniewie, Polska granica z Rosją oraz jeden z eksponatów znajdujących się w zbiorach muzeum medycyny we Fromborku.

2) Przypadkowy i nie zaplanowany powrót po niecałym miesiącu na terenie niemieckiej linii obrony OKH Stellung B-2 w Miłkowicach. W zasadzie nie można tutaj napisać nic więcej, ot zwykła penetracja pozostałych obiektów oraz przeczesanie okolicznych trzcin czy nie znajdował się tam czasem jakiś do tej pory nieznany obiekt.

Ze względu na to, że przyjazd do tego miejsca był naprawdę bardzo przypadkowy nie zabrałem ze sobą swojego Nikkona, a zdjęcia wykonałem za pomocą telefonu. Nie wyszły najgorzej dlatego zdecydowałem się na ich zamieszczenie. Dla przypomnienia gdyż już w poprzednim wpisie dość dokładnie przyjrzeliśmy się tym obiektom to na pierwszym zdjęciu od lewej widzimy zniszczony bunkier typu Ringstand 58c oraz widok ogólny na skrywane przez znaczną część roku pod wodą pozostałości po znajdujących się tutaj budynkach zniszczonych na potrzebę budowy zalewu Jeziorsko.


Luty 2020
1) Z początkiem lutego zdecydowaliśmy się udać do miejsca dość dobrze znanego czytelnikom tego bloga, a znajdującej się nieopodal Ostrowa Wielkopolskiego poniemieckiej bazy paliwowej oraz stacji naprawczej pojazdów, której niewielkie pozostałości znajdują się tam do dzisiejszego dnia. Był to dość specyficzny wyjazd gdyż postanowiliśmy, że spróbujemy swych sił w nagrywaniu filmów. Jak na całkowity brak planu oraz scenariusza nie wyszło to najgorzej jednak jak do tej pory zapis filmowy nie został jeszcze zmontowany. Być może ze względu na wolny czas jaki obecnie mam gdyż ze względu na stan epidemii koronawirusa jestem w domu znajdę chwilę aby się nim zająć i opublikować materiał. Podczas tego wyjazdu skupiliśmy się na następujących miejscach: schronie przeciwlotniczym, kanałach naprawczych, linii kolejowej, okopach, strzelnicy oraz tzw. podziemiach Ostrowa Wielkopolskiego.

Od góry z lewej: kanały naprawcze, relikty okopów, schron przeciwlotniczy, kulochwyt strzelnicy, Marcin i Filip podczas wchodzenia do podziemi Ostrowa Wielkopolskiego będącymi biegnącym pod miastem kanałem wodnym oraz ciekawostka - znajdujący się w Ostrowie Wielkopolskim parowóz Ty45-94 budowany po wojnie w poznańskich zakładach H. Cegielskiego.

2) Wyjazd do Kalisza był ukierunkowany przede wszystkim na weryfikację stanu zachowania schronów na terenie dawnych zakładów Wesserflug korzystając jednak z okazji udaliśmy się również do ciekawego i unikatowego w skali kraju carskiego bunkru ulokowanego przy linii kolejowej prowadzącej do Ostrowa Wielkopolskiego. Warto tutaj nadmienić, że Ostrów Wielkopolski znajdował się w zaborze Rosyjskim, natomiast oddalony od niego o około 20 kilometrów Kalisz znajdował się już w zaborze Rosyjskim. Stan obiektów oceniam jako bardzo dobry, od ostatniego pobytu w tym miejscu nie pojawiły się żadne bazgroły na ścianach ani też jakieś znaczne ilości śmieci.

Od góry z lewej: wejście do jednego ze schronów na terenie dawnych zakładów Wesserflug oraz jego wnętrze, pochodzący z czasów carskich ceglany schron przy linii kolejowej oraz zachowany w nim numer pochodzący z powojennej inwentaryzacji przeprowadzonej przez LWP.

3) Luty podobnie zresztą jak i marzec był dość intensywnym miesiącem jeśli chodzi o eksploracje ponieważ wraz z jego końcem dotarliśmy również do Riese. Ze względu na to, że eksploracja Gór Sowich odbyła się również częściowo w marcu to kilka tematów z niego zostanie przedstawionych w zestawieniu z kolejnego miesiąca. Jeśli jednak chodzi o luty to udało nam się przeprowadzić weryfikację stanu sztolni w Dziale Jawornickim oraz sprawdzenie jednego obiecującego tematu z nim związanego, odbyliśmy krótką nocą wyprawę pod Soboń, przeprowadziliśmy eksplorację sztolni Rycerskiej, weryfikację terenową naziemnych obiektów Sobonia (i tutaj stało się coś co mnie strasznie zdenerwowało dlatego poświęcę temu osobny wpis), a także dotarliśmy również czysto rekreacyjnie na teren cmentarza Armii Czerwonej w Wałbrzychu aby sprawdzić daty śmierci pochowanych tam żołnierzy - polecam zrobić to każdemu, niektóre z nich wydają się być bardzo interesujące.

 Od góry z lewej: sztolnia Jawornika w okolicy zawału, autor bloga podczas wychodzenia ze sztolnia Jawornika, okolice Sobonia nocną porą, sztolnia Rycerska, pomnik przed cmentarzem żołnierzy Armii Czerwonej, panorama Głuszycy w drodze na Soboń, przepompownia na Soboniu oraz konstrukcja nieznanego przeznaczenia na Soboniu.


Marzec 2020
1) Kontynuacja wyjazdu eksploracyjnego na teren Riese, w tym dniu skupiliśmy się na weryfikacji stanu schronu przeciwlotniczego w Głuszycy, spotkaniu z właścicielem terenu powyżej sztolni IG Farben w Wałbrzychu oraz rozmowie na temat ewentualnej możliwości jego eksploracji w tym również eksploracja samych sztolni. Na zakończenie wyjazdu zjedliśmy obiad w terenie pod "muchołapkami" w wałbrzyskiej dzielnicy Gaj oraz oceniliśmy ich okolicę pod kątem eksploracyjnym, który zapowiada się całkiem obiecująco. 

Od góry z lewej: komin dawnych zakładów ZPB "Piast" w Głuszycy, dawny schron przeciwlotniczy w Głuszycy, wejście do jednej ze sztolni IG Farben oraz sama sztolnia, "muchłopaka" w wałbrzyskiej dzielnicy Gaj jak i jej najbliższa okolica z interesującym i dość długim tunelem.

2) Marzec to miesiąc zdecydowanie nastawiony na Dolny Śląsk, choć wyprawa w Riese była tylko jedna to kolejne dwie skierowane były również w ten rejon Polski. Obydwie związane były głównie z Miliczem ale przy okaji dotarliśmy również do innych miejscowości. Pierwsza wyprawa do miasta będącego Polską stolicą karpia prawdę mówiąc była wyjazdem kilka kilometrów dalej jednak korzystaliśmy z Milicza jako bazy żywieniowej. Naszym głównym celem był dawny, żeński obóz pracy we wsi Gruszeczka będący filią obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Co dokładnie tam robiliśmy oraz przede wszystkim odkryliśmy przedstawię w kolejnym wpisie. Przy okazji zatrzymaliśmy się również przy mauzoleum Hochbergów jednak musieliśmy obejść się smakiem i obejrzeć go z zewnątrz gdyż było zamknięte.

Od lewej: fundamenty budynku znajdującego się na terenie dawnego, niemieckiego obozu pracy przymusowej w Gruszeczce oraz mauzoleum Hochbergów we wsi Wąbnice.

3) Po raz kolejny głównym celem naszego wyjazdu był Milicz, a dokładniej ziemne umocnienia w postaci rowów przeciwczołgowych jak i kilku okopów wchodzących w skład tzw. linii Bartholda - umocnień mających na celu opóźnienie nacierającej armii Związku Sowieckiego na Wrocław. Udało się nam przejść praktycznie całość tych umocnień, których długość wyniosła około 8 kilometrów. Doszło także do kolejnego bardzo ciekawego odkrycia o czym również będzie w kolejnym tekście. Niejako przy okazji w drodze powrotnej zdecydowaliśmy się na odwiedzenie częściowo opuszczonego cmentarza ewangelickiego, lodowni w Cieszkowie jak i niesamowicie atrakcyjnego miejsca jakim są opuszczone wodociągi w Krotoszynie, które wybudowane zostały prawdopodobnie w okresie zaborów.

Od góry z lewej: fragment rowu przeciwczołgowego oraz okop na jakie trafiliśmy w milickim Lesie, Marcin w trakcie podnoszenia warstwy ziemi porośniętej trawą w odkrytym miejscu, nagrobek z cmentarza ewangelickiego, wejście do lodowni w Cieszkowie (niestety ze względu na to, że był to weekend wejście do środka nie było możliwe - pracownicy Lasów Państwowych posiadający klucze do budynku w te dni nie pracują), podziemny zbiornik wody w krotoszyńskich, opuszczonych wodociągach.

Niestety ze względu na coraz większe obostrzenia wynikające z zagrożenia epidemiologicznego związanego z koronawirusem przedstawiony powyżej wyjazd był już ostatnim na bliżej nie określony okres czasu. Być może w wolnej chwili podjadę do jakiegoś bardziej interesującego mnie miejsca znajdującego się w mojej najbliższej okolicy ale na tę chwilę nie mam jeszcze jakichkolwiek planów. Wydaje mi się, że tego typu zestawienie stanowiące raport z naszej działalności eksploracyjnej to całkiem dobry pomysł i być może będę do niego jeszcze wracać - raz na kwartał lub być może raz na dwa miesiące, muszę to jeszcze przemyśleć. Zastanawia mnie również forma takiego "raportu", tzn. czy skupiać się w nim tylko i wyłącznie na aktualnych kwestiach eksploracji w terenie czy też zamieszczać informacje na temat jakichś ciekawych odkryć w dokumentach, w których informacje są na tyle znikome, że na ich podstawie nie będzie można stworzyć osobnego i pełnego tekstu. Prawdopodobnie jutro pojawi się tutaj tekst o tym co mnie tak zirytowało na Soboniu, prawdę mówiąc również trochę rozśmieszyło ale był to jednak śmiech przez zaciśnięte zęby. Poniżej przesyłam jeszcze małego GIF-a z ostatniego wyazdu do Milicza pokazujacego co najlepiej smakuje w terenie i tym samym kończę przesyłając pozdrowienia dla czytelników.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz