środa, 25 marca 2020

Wandalizm w Riese

Miało być o tym co mnie podczas ostatniego wyjazdy zdenerwowało, nie będzie długo, aczkolwiek dość treściwie dlatego od razu przejdę do sedna sprawy. Jeśli chodzi o różnorakie przejawy wandalizmu obiektów z przeszłości możemy w ramach jego sklasyfikować kilka form jak chociażby zaśmiecenie obiektu (mamy z tym bardzo często do czynienia w lasach czy też sztolniach), celowe zniszczenie (chociażby w celu pozyskania elementów metalowych przeznaczonych do sprzedania na złomowisku), urządzenie w nim toalety (co jest najbardziej skandaliczne niektórzy turyści urządzili sobie toaletę przy parkingu pod Osówką w miejscu gdzie znajdował się dawny, niemiecki obóz pracy AL Sauferwasser - faktem jest jednak to, że nie robią tego świadomie gdyż nie ma tam jakiejkolwiek tablicy informującej iż jest to miejsce kaźni) czy też niszczenie obiektów za pomocą farby pozostawiającej w nich bzdurne napisy. Oczywiście wszystkie te formy są jak najbardziej naganne, nie powinny mieć miejsca, a ich sprawcy winni być w trybie natychmiastowym wyjaśniani - proszę tu jednak nie myśleć, że jestem zwolennikiem samosądów, jestem raczej zdanie, że powinno się tłumaczyć co zostało zrobione nie tak no i oczywiście edukować, edukować i jeszcze raz edukować. Dziś chciałbym przede wszystkim skupić się na tej ostatniej formie wandalizmu dotyczącej pozostawiania w obiektach współczesnych napisów wykonanych za pomocą farby. Być może zwrócenie uwagi na problem pozwoli na rozbudzenie wśród eksploratorów większej wrażliwości na temat tego co dzieje się w miejscach, które powinny być dla każdego z nas tak ważne i to nie tylko ze względu na tajemnice jakie niejednokrotnie się za nimi kryją ale również z tego powodu, że stały się one symbolem cierpienia wielu tysięcy osób... szczególnie jeśli chodzi o Riese.

Jedna z komór w tzw. schronie w Głuszycy, sztolni wykutej w skale nieopodal dawnego zakładu ZPB "Piast". Znajduje się w niej zwęglony i odwrócony zarazem krzyż a także porozrzucane kości (prawdopodobnie psa). Mam nadzieję, że poza samym aktem wandalizmu w postaci pozostawionych w nim na przestrzeni ostatnich 2 lat napisów wykonanych żółtą farbą nie doszło do czegoś gorszego w postaci zabicia zwierzęcia na potrzeby szczeniackich fanaberii związanych z "podwórkowym satanizmem". Stan na marzec 2020.

Oczywiście kwestia różnych napisów pozostawionych nawet w trudno dostępnych miejscach to temat rzeka, nawet powiem tutaj ironicznie - chyba każdy z nas marzył aby wejść głęboko pod ziemię aby napisać na przodku sztolni niecenzuralne słowo określające męski organ rozrodczy, "kocham Ewkę" lub cokolwiek innego jednak równie nieistotnego czy też niepotrzebnego dla tego miejsca. W tym przypadku chciałbym jednak skupić się na tym iż na terenie góry Soboń, a także na bardzo ważnym z mojego punktu widzenia zbiorniku wody w Grzmiącej pojawiły się napisy odnoszące się bezpośrednio do pewnej dość znanej dla tego rejonu osoby. Tą osobą jest oczywiście nie kto inny jak niesławny Dariusz Kwiecień określany nie raz jako osoba, która mówi prawdę tylko i wyłącznie wtedy gdy się pomyli. Daleki jestem od jego obrony, powiem nawet więcej, z większością rzeczy które mówi się nie zgadzam jednak należy mieć na uwadze (i podkreśla to również wiele osób będących właścicielami agroturystyk czy też "dzikich przewodników"), że miał niebagatelny wpływ na przyciągnięcie w te strony wielu ludzi napędzających lokalną gospodarkę opartą przede wszystkim na turystyce. Dlaczego postanowiłem właśnie skupić się na napisach atakujących Dariusza Kwietnia? Ano właśnie dla tego, że jestem przekonany iż osoby je wykonujące musiały mieć większą wiedzę niż przeciętny nastolatek piszący na ścianach sztolni czy też budynku różnego rodzaju wulgaryzmu i miały świadomość co robią. A robią niestety coś bardzo niewłaściwego bo chcąc dopiec osobie której nie lubią, nie zgadzają się z nią tudzież uważając ją za osobistego wroga jednocześnie zniszczyli w ten sposób aż 3 znane mi obiekty wykonane podczas ostatniej wojny światowej rękami osób zniewolonych w niemieckich obozach pracy przymusowej. Obiekty te jak już wspomniałem są nie tylko ciekawymi konstrukcjami inżynieryjnymi, mają w sobie jakieś swoje tajemnicy opierające się na tym, że nawet dziś trudno jest ułożyć całą tę infrastrukturę naziemną w jedną spójną całość ale pozostają również pomnikiem cierpienia oraz śmierci ich budowniczych. Twierdzenia takie jak "Kwiecień łże", "Kwiecień kłamca", a także "jeste hcybrydą" (co odnosi się do charakterystycznej maniery językowej D.K. kiedy to ucina literę M w słowie "jestem") oraz "wilkołaki żyją Dariusz Kwiecień!" pojawiły się kolejno w następujących obiektach: dużej, betonowej konstrukcji nieznanego przeznaczenia na Soboniu nazywanej przez D.K. jako "laboratorium"; dużej przepompowni wody na Soboniu; jak również w zbiorniku wody na wzgórzu nr 139 w Grzmiącej.  Dodam jeszcze, że wandale nie zapomnieli o umazaniu żółtą farbą w sprayu kamienia przy rzekomej zawalonej sztolni pod Soboniem gdzie napisano taką mądrość jak "Kwiecień łże" oraz na drzewie przy sztolni Sobonia o treści "Dariusz jeste".

Opisane uprzednio akty wandalizmu w Górach Sowich (zdjęcia w kolejności od góry z lewej o numerach 1 i 2 pochodzą z lutego 2020, zdjęcia 3 i 4 z sierpnia 2018 oraz 5 i 6 ponownie z lutego 2020).

Muszę jednak rozwinąć tutaj jeszcze to co wspomniałem w poprzednim wpisie dotyczącym "spraw technicznych", że mimo wszystko napisy te pomimo całego obrzydzenia jakim napawa mnie taki świadomy wandalizm wycisnęły na moich ustach kilka uśmiechów. Ich autor tudzież autorzy wykazali się nie lada pomysłowością umiejscawiając je w miejscach, o których D.K. niejednokrotnie opowiadał, a zapewne przyciągających wielu jego zwolenników. Na szczególną uwagę zasługuje tutaj jednak napis "Dariusz jeste" umiejscowiony na drzewie przy sztolni Sobonia od jego wewnętrznej strony, a widoczny w sytuacji kiedy z owej sztolni się wychodzi. Miny osób widzących napis, a wiedzących o co chodzi - bezcenne. Osobiście uważam jednak, że sama walka z teoriami D.K. jest jednak bezcelowa gdyż chyba nikt nie walczy z opowieściami o Świętym Mikołaju czy też Zajączku Wielkanocnym - po prostu lepiej zbywać je milczeniem, uśmiechem, czy też potakiwaniem w sytuacji gdy ze zwolennikiem tych teorii się spotkamy. Wszelkiego rodzaju poświęcanie im energii uznaję za bezcelowe bo nie dość, że nie ma sensu przekonywać do czegoś innego już przekonanych do nich osób, a ponadto są to opowieści nie mające jakiegokolwiek innego potwierdzenia niż u samego Dariusza. Zresztą wspomnienie słowa kwiecień bynajmniej nie w odniesieniu do jednego z miesięcy w roku powoduje u każdej osoby świadomej wiadomą reakcję. Szczególnie naganną uważam jak już tutaj wspomniałem walkę z tą osobą za pomocą wykonywania napisów na ścianach budynków, skałach tudzież drzewach - nie dość, że jest to raczej nieelegancka forma ataku to jeszcze jest to świadomy wandalizm. Jeśli już koniecznie chcecie to robić lepiej wykonajcie jakieś solidne opracowanie teorii osoby, do której napisy te się odnoszą przy jednoczesnym skonfrontowaniem ich z faktami - przyniesie to więcej pożytku, a i nikt nie nazwie określi Was jako wandal. Jeśli macie jednak więcej energii twórczej zalegającej w Was to zachęcam to zabawy jaką zamieszczę na poniższym zdjęciu.

Wykonane w śniegu rękami Marcina podczas ostatniej eksploracji Sobonia w lutym 2020 dzieło noszące nazwę "czaszka hybrydy". Pozostawione przy szlaku do roztopienia.

Skoro już w tekście pojawiło się to słynne imię i nazwisko brzmiące Dariusz Kwiecień to pewnie wielu czytelników chciałoby wiedzieć jaki jest mój stosunek do jego osoby. Powiem tak - nie znam człowieka za bardzo, miałem okazję spotkać się z nim tylko raz i generalnie wywołał we mnie mieszane choć raczej pozytywne uczucia jako człowiek. Natomiast co do jego teorii to absolutnie się z nimi nie zgadzam choć wiem, że ma wielu zwolenników - ot jak każdy "internetowy guru" będącym ekspertem od każdego tematu pomimo tego, że nie do końca się na nim zna. Wspomnę tutaj chociażby o takich kwiatkach jakoby według D.K. Himmler miał nosić na głowie znaleziony pod Wielką Sową hełm wikinga z rogami twierdząc, że jest wcieleniem Króla Lwa (sic!) czy też ostatnie jego opowieści na temat koronawirusa, która na szczęście zdążył już usunąć z internetu. W dobie internetu, w której żyjemy wielu ludzi potrzebuje takich łatwych w odbiorze i wszędzie dostępnych "duchowych przewodników" do których D.K. bez wątpienia się zalicza. Oczywiście nie twierdzę, że jego opowieści są złe bo jestem wręcz przekonany, że świetnie by się ich słuchało wieczorową porą, przy ognisku na zakończenie pełnego eksploracyjnych przygód dnia. Sam się zresztą dziwię, że człowiek ten nigdy nie wykorzystał swych gawędziarskich zdolności i samodzielnie czy też z cudzą pomocą nie przelał ich na papier. Mogłaby z tego powstać całkiem niezła powieść. Podsumowując, chciałbym zaapelować do wszystkich przeciwników jak również i zwolenników D.K. którzy chcieliby napisać na ścianie "Kwiecień królem" lub coś podobnego - nie róbcie tego. Nie niszczcie obiektów w Górach Sowich na potrzeby przedstawienie Waszych antypatii tudzież sympatii dla jego osoby. Rozumiem, że takowe mogą się pojawiać jednak do jakiejś tam wojenki plemiennej pomiędzy dwoma obozami nie wykorzystujcie środowiska w jakim poruszamy się my Wszyscy - poszukiwacze, eksploratorzy i te wszystkie inne pozytywne świry od lat penetrujący kompleks Riese. Wystarczy już, że borykamy się z masą innych problemów jakie dotykają te góry, kolejna forma wandalizmu nie jest nam do niczego potrzebne.

2 komentarze: