poniedziałek, 13 listopada 2017

Podpoznańska fabryka zarazy

W maju tego roku korzystając z wyjątkowo długo trwającego majowego weekendu wraz z moim kolegą Jackiem Guźniczakiem (z którym odkryliśmy dwa nieznane miejsca upadku rakiet V-2 na pograniczu województwa Łódzkiego i Wielkopolskiego o czym napiszę jeszcze w grudniu) wybraliśmy się do będącej dziś częścią Poznania dzielnicy Pokrzywno. Po powrocie z bardzo udanego wypadu podczas, którego przyjrzeliśmy się również podziemnemu centrum dowodzenia pochodzącemu z okresu Zimnej Wojny jak i dokładnie spenetrowaliśmy jeden z pruskich fortów znajdujących się w Poznaniu podszedłem do napisania poniższego tekstu. Ze względu na to, że to właśnie w maju zdecydowałem się na zawieszenie działalności tekst ten w okrojonej wersji pojawił się na moim prywatnym, facebookowym profilu. Dziś po jego zredagowaniu zamieszczam w miejscu gdzie pierwotnie miał się znaleźć. Chciałbym jednak podkreślić, że temat ten nie jest jakimś odkryciem, a spojrzeniem na niego z mojej perspektywy.

Zamknięte wejście na teren klasztoru Urszulanek w Pokrzywnie, niestety pomimo próśb nie stanęła przed nami otworem, stan na maj 2017. (fot. Jakub Pomezański)
 
Początki bytności sióstr Urszulanek w Pokrzywnie datuje się na 1924 rok kiedy to zakon ich zakupił ziemie znajdujące się w tej niewielkiej wsi. Pierwotnym zamysłem zakupu, a od 1925 budowy obiektu było stworzenie ośrodka wypoczynkowego dla zakonnic wraz z częścią wydzieloną na potrzeby rekolekcyjne dla poznańskiej inteligencji. Jednak w 1926 Kapituła Urszulanek Polskich zdecydowała się na zmianę przeznaczenia powstającego kompleksu do którego w 1927 roku po jego wybudowaniu przeniesiono ze względu na znacznie lepsze warunki zdrowotne nowicjat z Krakowa. Od 1927 do 1939 roku siostry zajmowały się głównie działalnością duszpasterską jak i charytatywną - na terenie klasztoru powstała szkoła oraz ochronka dla mieszkających w okolicy ubogich dzieci. Gwałtowna zmiana w życiu sióstr nastąpiła w listopadzie 1939 roku kiedy na terenie klasztoru powstał żeński obóz pracy dla osób duchownych. Urszulanki jak i kilkadziesiąt innych zakonnic przesiedlonych z Poznania do Pokrzywna zostało zmuszonych do ciężkiej pracy na polach, niemiecki okupant zabronił im również odprawiania mszy (zabierając z klasztoru kapelana) oraz nakazał ubierać się po świecku. W 1941 roku na terenie klasztoru działała przez krótki okres czasu placówka Hitlerjugend jednak ostatecznie w 1943 została zlikwidowana, siostry zostały wysiedlone za to sprowadzono tam około 400 robotników przymusowych, którzy dokonali przebudowy kaplicy, a na terenie parku wznieśli cztery baraki których podłogi zostały wyłożone kafelkami, a wyposażone w gazoszczelne drzwi oraz okna. W jednym z nich posiadającym piwnicę wstawiono specjalny piec... od tej pory dawny klasztor Urszulanek w Pokrzywnie (wtedy Nesselstedt) został placówką naukową Reichsuniversität Posen (Uniwersytet Rzeszy w Poznaniu) o nazwie Zentralinstitut für Krebsforschung (Centralny Instytut Badań nad Rakiem).

Znajdujący się na skrzyżowaniu ulic Pokrzywno i Urszulanek wbudowany w mur okalający klasztor betonowy bunkier posiadający 4 dolne strzelnice wraz z górnymi otworami obserwacyjnymi. Stan na maj 2017. (fot. Jakub Pomezański)
 
Jak łatwo się można domyślić sądząc po znajdujących się tam formach zabezpieczenia jak powyższy bunkier czy też kilkanaście strzelnic w murze biegnącym przy ulicy Urszulanek wraz z kolejnym bunkrem - tym razem ceglanym bunkrem wbudowanym w niego - nazwa Centralny Instytut Badań nad Rakiem była przykrywką. Tego typu ośrodek nie potrzebuje aż takich form ochrony. Zresztą nieprzypadkowe było również to, że dyrektorem placówki został Kurt Blome - niemiecki naukowiec, lekarz mikrobiologii przeprowadzający w Oświecimiu badania nad uśmiercaniem ludzi przy użyciu sarinu. Rzeczywistym zadaniem placówki z Pokrzywna było prowadzenie doświadczeń nad dżumą oraz przenoszeniem jej przez pchły szczurów. W specjalnie wybudowanych czterech nowych budynkach miano przeprowadzać badania nad ludźmi jednak czy mogło do nich dojść nie jesteśmy już w stanie tego ustalić. Podobnie zresztą brak jakichkolwiek konkretów nad wynikami prowadzonych tam badań. 
 
Niemiecki zbrodniarz wojenny, dr Kurt Blome. (źródło: veteranstoday.com)
 
Powstała zasłona milczenia oraz ogólny brak dokumentacji nie jest tutaj przypadkowy, Kurt Blohme pomimo ewidentnie popełnionych zbrodni przeciwko ludzkości został w Norymberdze uniewinniony. Jego wybawcą okazał się rząd USA, który stanowczo zaprotestował przeciwko wykonaniu na nim kary śmierci ze względu na posiadaną przez niego wiedzę. Po przewiezieniu go do Stanów Zjednoczonych w ramach operacji Paperclip pracował między innymi na terenie bazy wojskowej Camp David gdzie zajmował się doświadczeniami nad wąglikiem (o którym stało się głośno po 11.09.2001 kiedy to w/g oficjalnej wykładni był rozsyłany przez Al-Kaidę w listach do kongresmanów czy też członków amerykańskiego Sądu Najwyższego). Co ciekawe w 1944 roku ośrodek był wizytowany przez Himmlera i tutaj rodzi się pytanie. Czy sam Reichsführer SS fatygował się tam aby oglądać przygotowane do doświadczeń puste sale? Bardzo wątpliwe. Przerażająca jest również myśl o rozpoczęciu wojny bakteriologicznej - broni, której tak naprawdę nie da się w żaden sposób kontrolować. Jej użycie musiałoby zostać uznane za typową desperację choć w Brzegu Dolnym praktycznie do końca wojny bez przerwy produkowano gazy bojowe. Jeśli podejmuje się tego typu działania nie robi się tego tylko po to aby mieć zajęcie, musiał być w tym jakiś szatański - choć całe szczęście nigdy nie zrealizowany - cel.
 
 Fragment dokumentu włączonego do procesów norymberskich w rozprawie przeciwko Kurtowi Blome, w którym wyraźnie jest wspomniane, że twierdził iż: "eksperymenty z pałeczkami dżumy muszą być przeprowadzane na ludziach". (źródło: Harvard Law School Library, archiwum Jakuba Pomezańskiego)
 
Sprawa Zentralinstitut für Krebsforschung z Pokrzywna nie kończyła się jednak na jednej placówce. Ośrodek ten posiadał swoje dwie filie - w Birnbaum (Międzychód) przy Adolf Hitler Strasse pod nazwą Stacji Zwierzęcej i Roślinnej Instytutu Fizjologiczno-Biologicznego (Physiologisch-Biologische Institut) oraz w Bielen (Bielsko koło Międzychodu) gdzie znajdowały się szklarnie oraz chlew dla szczurów jak i budynki gospodarcze. Niestety do tych miejsc jeszcze nie udało mi się jak do tej pory dotrzeć jednak od jakiegoś czasu mam to w planach, które prędzej czy później zrealizuję.

 
Od lewej: biegnący przy ul. Urszulanek mur wraz z wbudowanym w niego bunkrem, zbliżenie na jeden z otworów strzelniczych, dawne budynki laboratoryjne. Stan na maj 2017. (fot. Jakub Pomezański)
 
Po zajęciu Wielkopolski przez Armię Czerwoną klasztor pomimo wielu trudności związanych z życiem w powojennej rzeczywistości po wielu latach wrócił w ręce Urszulanek, zabudowania z Bielska wróciły do prawowitych właścicieli, a w Międzychodzie budynek został przeznaczony na potrzeby odradzającej się Polskiej administracji. Brak jakichkolwiek informacji na temat przejętych przez ZSRR dokumentacji dotyczących prowadzonych przez Kurta Blome badań. Niestety pomimo wielu próśb nie zostaliśmy wpuszczeni na teren klasztoru w celu wykonania dokładniejszej dokumentacji choć będę jeszcze próbować.
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz