czwartek, 25 lipca 2019

Zanim wyjdziesz w teren

Tak jakoś wyszło, że zniknąłem... i w zasadzie to byłby koniec wyjaśnień bo i nie ma co pisać na przykład o lenistwie. Oczywiście to nie był główny powód - były również inne - jednak o nich również nie ma sensu pisać więc może przejdę za chwilę do rzeczy czyli głównego tematu dzisiejszego wpisu. Chciałbym jednak podziękować kilku wspierającym mnie osobą, które zachęcały mnie abym kontynuował pisanie ponieważ jest to ciekawe - także dzięki koledzy. Statystyki też w zasadzie mówią swoje bo w miesiącu pojawia się około 400 wyświetleń postów (pomimo całkowitego braku aktywności) więc nie powiem jest to całkiem miłe, kończąc jednak kwestie odnoszące się do mojej absencji przejdźmy do tego co najważniejsze czyli - eksploracji, poszukiwań i przygody. Pomimo tego, że mamy lato - okres niezbyt dobry na różnego rodzaju działania w terenie (bardziej chodzi tutaj o zasłaniające wszystko liście oraz trawę, a nie wysokie temperatury) staram się pozostawać aktywny. Jeden z ostatnich weekendów wykorzystałem nawet na odwiedzenie miejsca, o którym wiele osób słyszało, a niezbyt wielu było ze względu na specyficzne położenie jakim jest Góra Św. Anny (albo jak kto woli Sankt Annaberg). Pomijając już kwestie imponującego amfiteatru jaki się tam znajduje i różnych tajemnic związanych z górą postanowiłem, że tak jak to bywa przed każdym wyjazdem w nowe miejsca aby przejrzeć stare mapy samej góry oraz jej najbliższej okolicy ze szczególnym uwzględnieniem niemieckich Messtischblattów - genialnych wręcz map topograficznych wydawanych w skali 1:25000 dzięki, którym możemy nawet zobaczyć kształt domów jakie znajdowały się na danym terenie, a czasem nieraz możemy trafić na nie do dziś. Oczywiście kształt domów to tylko bardzo niewielki przykład do czego mapy te mogą być przydatne ponieważ zawierają one dosłownie wszystkie informacje na temat ukształtowania terenu oraz obiektów jakie można na danym wycinku znaleźć (pod warunkiem, że nie były tajne). Wielokrotnie okazywały swoją przydatność choćby w Górach Sowich czy też w najbliższej okolicy mojego miejsca zamieszkania tak więc i teraz pokazały do jak ciekawych miejsc można dotrzeć gdy poświęci się godzinę czasu na ich przestudiowanie przed wyjazdem w teren.

Autor bloga w miejscu nazwanym Wolfsschlucht (Wilczy Dół) znalezionym na niemieckiej mapie Messtischblatt w lesie nieopodal Kamienia Śląskiego (stan na lipiec 2019). 

Tym razem niemieckie arcydzieło kartografii doprowadziło mnie do miejsca nazwanego Wilczym Dołem, a będącym prawdopodobnie pozostałością po niewielkiej kopalni. Miejsce to dość niewielkie, a jednak bardzo ciekawe i można tutaj nawet użyć takiego określenia jak po prostu pięknym. Niewielka sztolnia mająca zaledwie kilka metrów długość zakończona zawałem jest wykuta w skale wapiennej prawdopodobnie jako miejsce jego pozyskiwania, posiada ciekawe obmurowanie przy dawnym, a już częściowo zasypanym wejściu, które należy ominąć, a aby dostać się do środka trzeba skorzystać z niewielkiego szybu ponad nim. No i właśnie tutaj należy się na chwilę zatrzymać i poruszyć temat historii tego miejsca. Już po powrocie przeglądając internet udało mi się natrafić na już długo nie aktualizowaną stronę internetową "Mój Szlak" opisującą właśnie to miejsce. Jak się okazuje w lesie Kanapeje nieopodal sztolni miała znajdować się wieś nosząca tę samą nazwę, która natomiast została zniszczona podczas wojny ze Szwedami. Natomiast sam tunel-sztolnia wraz z lejem, w którym się znajduje miał być miejscem pozwalającym na ukrycie się przed atakującymi nordyckimi agresorami, a pierwotnie wykorzystywany miał być przez rabusiów atakujących kupców przemieszczających się szlakiem handlowym nieopodal jego. Nie zabrakło także historii tak standardowo pojawiającej się przy każdych tunelach czy też grotach (nie, nie będzie mowy o wilkołakach z Riese, kryształowych trumnach itp.), a mianowicie miał łączyć zamek w Kamieniu Śląskim z zamkiem w Rogowie natomiast miał być tak obszerny, że mógł się w nim zmieścić jeździec na koniu.

Wycinek niemieckiej mapy Messtischblatt przedstawiający las Kanapeje wraz z opisywanym tutaj Wilczym Dołem (Wolfsschlucht).

To tyle na temat jego historii jednak wracając jeszcze na chwilę do jego prawdopodobnego wykorzystania z pominięciem legend to kilka zdań temu stwierdziłem, że była to prawdopodobnie kopalnia wapienia. Moje zdanie na ten temat nie wzięło się z przysłowiowego kapelusza, a stwierdziłem tak ponieważ w najbliższej okolicy Wilczego Dołu znajduje się współczesna kopalnia kruszywa - Górażdże - gdzie wydobywa się właśnie skały wapienne. W samym pobliżu sztolni możemy również natrafić na kilka niewielkich bo zaledwie około 2 metrowych hałd tak charakterystycznych dla tego typu obiektów górniczych, a także w owym leju gdzie znajduje się wejście do tunelu natrafić możemy na wystające z ziemi skały wapienne. Myślę, że to wszystko co można na temat tego miejsca powiedzieć i choć nie dotyczy ono bezpośrednio spraw związanych z III Rzeszą to i tak z punktu widzenia eksploracyjnego jest na pewno bardzo ciekawym obiektem do którego dotarcie polecam każdemu przebywającego akurat w tej części województwa opolskiego. 

Wyraźnie widoczne skały wapienne znajdujące się w tym samym leju - Wilczym Dole - co wejście do niewielkiej sztolni. (stan na lipiec 2019)

Skąd jednak dzisiejszy tytuł wpisu? Chciałem właśnie w ten sposób nawiązać do tego, że zanim wyruszysz w teren i zaczniesz snuć przeróżne wydumane teorie zrób zawsze kwerendę przeróżnych materiałów źródłowych na temat okolicy, w którą się udajesz, a także koniecznie przeglądaj stare niemieckie mapy. To właśnie dzięki niej dotarłem do tak fascynującego miejsca jakim okazał się Wilczy Dół, a także w przeszłości pomogły mi one w spojrzeniu na pewne rzeczy w sposób pozwalający na nabranie zupełnie innego charakteru miejsca gdzie aktualnie przebywałem. Jednak to jest już historia na zupełnie inny wpis, a tymczasem zapraszam do obejrzenia pozostałych zdjęć z miejsca zwanego z niemiecka Wolfschlucht. Niebawem kolejny tekst, tym razem o czymś co mnie strasznie wkurzyło w ostatnim czasie...