sobota, 18 kwietnia 2020

Raport poszukiwawczy nr 1 - kwiecień 2020

W ostatnim wpisie odnoszącym się do spraw technicznych bloga jaki opublikowałem w marcu tego roku wspomniałem, że chciałbym zamieszczać tutaj swoiste raporty przedstawiające najnowsze postępy związane z badaniami tajemnic III Rzeszy. Pewna próbka przedstawiania aktualnych informacji w takim stylu pojawiła się już we wspomnianym wpisie natomiast obecnie pomysł ten już dojrzał na tyle, że zdecydowałem się na jego kontynuowanie. "Raport" ten jak i kolejne jego odsłony zawierać będzie opisy moich aktualnych postępów w badaniach, a także informacje czy też ciekawostki zbyt małe aby mógł powstać na ich podstawie jakiś osobny, większy artykuł. Jak można przypuszczać ze względu na aktualnie panującą epidemię (czy też pandemię - proszę o wybaczenie, przestałem już śledzić najświeższe informacje na ten temat) koronawirusa nie dzieje się u mnie przynajmniej w tej kwestii zbyt wiele jednak nie marnuję czasu i w miarę dostępnych mi środków pracuję nad zgłębianiem tajemnic z przed lat. Praktycznie całą końcówkę marca oraz minione już dni kwietnia poświęciłem na analizę niewielkiej części zgromadzonych przeze mnie dokumentów, przeszukiwanie swojego "magazynu" przeróżnych artefaktów, a także otrzymałem pewną bardzo ciekawą informację na temat okolic poligonu Biedrusko. Efekty moich ostatnich działań przedstawię w dalszej części raportu, zapraszam do lektury. 

Zestawienie kodów pocztowych aktualnych w III Rzeszy na styczeń 1944 pochodzące ze zbioru dokumentów sztabu Heinrich Himmlera (źródło: NARA, archiwum autora).

 Jeśli chodzi o przeszukiwanie dokumentów postanowiłem skupić się na niemieckich materiałach pochodzących ze sztabu Heinricha Himmlera, a obecnie przechowywanych w zbiorach amerykańskiej agencji National Archives and Records Administration (w skrócie NARA). Po dość żmudnej kwerendzie blisko 1000 skanów pojedynczych arkuszy udało mi się wyodrębnić około 60 najciekawszych pozwalających na stworzenie przynajmniej 10 artykułów w oparciu o niemieckie materiału źródłowe. Są to kwestie albo całkowicie nieznane albo też znane bardzo mało i jak do tej pory nie poddane zostały odpowiednio głębokiej analizie. Pośród nich znajdują się takie tematy jak chociażby kwestia korespondencji dygnitarzy III Rzeszy na temat szybowców braci Horten, zagadnienia związane z podzespołami sterującymi rakietą V-2 czy też spekulacje Himmlera na temat narodzin dużej ilości dzieci płci męskiej w okresie trwania wojny. Trafiło mi się również kilka innych "złotych jaj" jednak te pozwolę sobie jeszcze zachować w tajemnicy do czasu opublikowania pełnych tekstów jakie z nimi będą powiązane. Udało mi się dokopać także do uprzednio zamieszczonego, dwustronicowego dokumentu zawierającego zestawienie kodów pocztowych użytkowanych od stycznia 1944 roku w Niemczech. Zdecydowałem się na jego publikację gdyż może się on okazać przydatnym innym, zaglądającym tu poszukiwaczom, którzy tak jak ja nie stronią od pracy na niemieckich dokumentach. Zestawienie to gdyby ktoś miał problemy z jego odczytaniem zamieszczam poniżej w tłumaczeniu, jako problematyczne do przełożenia na język Polski pozostawiam często występujące tam słowo "Gau" odnoszące się do jednostki administracyjnej ustanawianej przez NSDAP w ówczesnych Niemczech, a które nie posiada odpowiednika w innych językach. W gwoli wyjaśnienia poniższego tłumaczenia cyfra znajdująca się przed myślnikiem stanowi kod pocztowy regionu "Gau" zamieszczonego po myślniku natomiast w miarę możliwości w kwadratowych nawiasach zostaną umieszczone Polskie odpowiedniki niemieckich nazw. Brzmi całkiem prosto jednak sposób podania tego zestawienia przez Niemiecką administrację czasem zaskakuje swoim skomplikowaniem, zresztą zobaczcie sami

 1 - Gau Berlin
2 - Gau Mark-Brandenburg [Marchia Brandenburska] od Gau Pommern [Pomorze] przez powiat Schneidemühl [Piła] i okręg Arnswalde [Choszczno], (Neum) [nie wiem jak odnieść się do tego zapisanego w nawiasie słowa] i Netzekreis [powiat Notecki z siedzibą w Trzciance].
3 - Gau Mecklenburg [Meklemburgia]
4 - Gau Pommern [Pomorze]
5a - Gau Danzig-Westpreussen [Gdańsk-Prusy Zachodnie]
5b -  Gau Ostpreussen [Prusy Wschodnie]
6 - Gau Wartheland [Kraj Warty]
7a - Generalgouvernement [Generalne Gubernatorstwo]
7b - Reichskommissariat Ukraine [Komisariat Rzeszy Ukraina]
8 - Gau Niederschlesien [Dolny Śląsk] od Gau Wschodni Sudetenland [Kraj Sudetów] i powiat Grulich [Kraliky]
9a - Gau Oberschlesien [Górny Śląsk]
9b - Gau Wschodni Sudetenland [Kraj Sudetów]
10 - Gau Sachsen [Saksonia], Gau Halle-Merseburg od Thüringen [Turyngia] i powiatu Altenburg
11a - Gau Zachodni Sudetenland [Kraj Sudetów]
11b - Protektorat Böhmen und Mähren [Czechy i Morawy]
12a - Gau Wien [Wiedeń], Gau Niederdonau, Gau Steiermark [Styria]
12b -  Gau Kärnten [Karyntia], Gau Oberdonau, Gau Salzburg, Gau Tirol-Vorarlberg 
13a - Gau Bayreuth, Gau Franken [Frankonia], Gau Mainfranken 
13b - Gau München-Oberbayern [Monachium-Górna Bawaria], Gau Schwaben [Szwabia] od Gau Bayreuth i powiat Niederbayern [Dolna Bawaria]
14 - Gau Württemberg-Hohenzollern [Wirtembergia-Hohenzollern]
15 - Gau Thüringen [Turyngia]
16 - Gau Hessen-Nassau [Hesja-Nassau], Gau Kurhessen [Elektorat Hesji]
17a - Gau Baden [Badenia]
17b - [słowo nieczytelne] od Gau Baden-Elsaß
18 - Gau Westmark 
19 - Gau Magdeburg Anhalt
20 - Gau Wschodni Hannover, Gau Zachodni Hannover-Braunschweig
21 - Gau Pólnocne Westfalen [Westfalia], Gau Południowe Westfalen [Westfalia] 
22 - Gau Dusseldorf, Gau Essen, Gau Köln-Aachen [Kolonia-Akwizgran], Gau Moselland
23 - Gau Weser Ems od Gau Wschodni Hannover i powiat Bremervörde, Wesermünde, Verden (Aller), Rottenburg (Hannover i Osterholz-Scharmbeck również z Gau Południowy Hannover-Braunschweig i powiat Grafschaft Hoya i Diepn [?]
24 - Gau Hamburg, Gau Schleswig-Holstein od od Gau Południowy Hannover i powiat Land Hadein, Stade, Lüneburg i Hamburg również z miastem Cuxhaven

Fragmenty ceramiki niewiadomego pochodzenia odnalezione przeze mnie i Marcina w 2004 roku na terenie lasu "Boreczek".

Odnośnie poszukiwania tych materialnych przedmiotów z przeszłości w moim "magazynie" to chciałem tam odnaleźć pewne artefakty mające posłużyć mi do napisania kolejnego tekstu jednak przy okazji natrafiłem tam na coś jeszcze co postanowiłem tu zaprezentować. Są to widoczne na powyższym zdjęciu fragmenty ceramiki jakie wraz z Marcinem udało nam się odkopać w początkowym okresie mojej przygody z szeroko pojętą eksploracją oraz poszukiwaniami w 2004 roku na terenie pod pleszewskiego lasu "Boreczek". Miejsce to miało okazję już gościć na łamach mego bloga w tekście upamiętniającym osiemdziesiątą rocznicę wybuchu II Wojny Światowej (znajdziesz go w TYM miejscu). Jak miało się okazać w przyszłości, las ten kryje w sobie znacznie więcej śladów z przeszłości, jednak nie uprzedzając faktów skupmy się jeszcze przez chwilę na owych fragmentach ceramiki jakie przypadkowo odnaleźliśmy w ziemi oblepiającej korzenie przewróconego przez wiatr drzewa. Sprawą tą ze względu na fakt, że to przewrócone drzewo sądząc po jego rozmiarach miało przynajmniej 200 lat próbowałem przed laty zainteresować ówczesne władze lokalnego muzeum jednak zostałem delikatniej mówiąc spławiony. Szkoda bo być może te fragmenty ceramicznych naczyń mogły pochodzić ze znacznie starszego okresu niż te przewrócone drzewa. Sami zdecydowaliśmy się również na nie przekopywania dziury w ziemi powstałej po przewróceniu się drzewa aby nie naruszyć ewentualnego stanowiska archeologicznego jednak to co już udało się nam wykopać zabraliśmy ze sobą i obecnie spoczywa w moich zbiorach. Pomimo tego, że historia ta skończyła się jedynie na spławieniu mnie przez dyrektora placówki muzealnej z Pleszewa to wyciągnąłem wtedy bardzo cenną lekcję o której pamiętam do dziś aby nie współpracować z jakimikolwiek urzędnikami i władzami lokalnymi gdyż nie ma to najmniejszego sensu.

Kolejne znalezisko, związane z "Boreczkiem" stanowiące 12 kul pistoletowych oraz 2 łuski jakie również zupełnie przypadkowo zostały odkryte przeze mnie i Marcina w trakcie sprzątania okolicy znajdującego się tam pomnika.

Nie przypadkowo wspomniałem wcześniej, że las ten kryje w sobie znacznie więcej śladów z przeszłości gdyż kolejne artefakty których poszukiwałem w swoim magazynie mające posłużyć mi do napisanie tekstu również wiązały się z tym miejscem. Jak łatwo się domyślić po zamieszczonym już zdjęciu tymi artefaktami było 12 kul pistoletowych (w zasadzie to 13 ale o tym w przyszłości) oraz dwie łuski, a także jeszcze nie zamieszczony na fotografii guzik. Do ich odkrycia również doszło przypadkiem w trakcie sprzątanie okolicy znajdującego się tam pomnika w 2010 roku, o którym można przeczytać więcej w tekście odnoszącym się do upamiętnienia osiemdziesiątej rocznicy wybuchu II Wojny Światowej i co ciekawe - kule te były wbite w zeschnięte już i złamane drzewo. Jego wiek jednak szacować można było na około 70 lat (spróchniałe i złamane musiało być przynajmniej od 20), a same kule oraz łuski jak można wnioskować z danych zawartych na kryzie jednej z nich pochodziły z lat 50-tych XX wieku i wystrzelone zostały prawdopodobnie z pistoletu Tokariewa znanego pod potoczną nazwą "Tetetka". Zanim jednak udało się nam przeprowadzić wnikliwą analizę danych znajdujących się na kryzie to tuż po ich odkryciu jak i kontekście w jakim owe kule zostały znalezione sądziliśmy, że pochodzą one z okresu II Wojny Światowej i są materialnym dowodem na popełnioną tam przez Niemców zbrodnie. Wyobrażenia zostały jednak skonfrontowane z faktami i kto wie czy czasem nie natrafiliśmy na coś równie mrocznego jednak związanego okresem powojennego, komunistycznego terroru. Jak już zasygnalizowałem chciałbym napisać na ten temat osobny tekst dlatego w tej chwili pozwolę sobie zamilknąć do czasu jego publikacji do której prawdopodobnie dojdzie w maju bieżącego roku.

Smętnie wyglądający wrak czołgu T-55 znajdujący się na terenie poligonu Biedrusko gdzie użytkowany jest jako cel do ćwiczeń strzeleckich. Stan na maj 2017.

Miałem również wspomnieć o pewnej informacji przekazanej mi na temat okolicy poligonu Biedrusko, która bardzo mnie zainteresowało i nie ukrywam, że będę się nią zajmować w przyszłości (w zasadzie to już to robię jednak puki co ograniczam się do analizy dawnych niemieckich map oraz zdjęć lotniczych z okresu II Wojny Światowej oraz LIDAR-a). W komentarzu do tekstu poruszającego problematykę tego poligonu w perspektywie dokumentów CIA (jeśli ktoś go jeszcze nie czytał to zachęcam do zaznajomienia się z nim, można go znaleźć w TYM miejscu) odezwał się do mnie z prośbą o kontakt mailowy jeden z mieszkańców Suchego Lasu, Pan Marcin będący pasjonatem zagadnień związanych z II Wojną Światową w Poznaniu jak i jego okolicach. Kontakt ten oczywiście podjąłem gdyż już zarys informacji stanowiący część komentarza wydawał mi się znajomy z pewną legendą jaką miałem okazję przed laty słyszeć. Otóż chodziło w niej o pewne miejsce mające znajdować się w okolicach tej części Poznania będące niemiecką umocnioną pozycją flankującą miasto w trakcie natarcia Armii Czerwonej w lutym 1945 roku. Historia ta zawierała również pierwiastek tajemnicy w postaci mających się rzekomo przy tej pozycji znajdować zakopanych już bunkrów. Pan Marcin natomiast przekazał mi informacje, że niedaleko poligonu Biedrusko natrafił na linię okopów w których do dziś walają się łuski po pociskach wszelakiego kalibru. Od razu połączyłem ze sobą te dwie historię gdyż opowiedziana mi przed laty legenda wielokrotnie rozpalała moją wyobraźnię i co jakiś czas przypominała mi o sobie kiedy tylko pojawiałem się w Poznaniu. Jak już wspomniałem sprawą się zajmę, choć trzeba tutaj podkreślić, że jest to znalezisko należące do Pana Marcina, a ja występują w tej sprawie jedynie "na doczepkę". Niestety musi jeszcze trochę wody w Warcie upłynąć aż wszelkiego rodzaju zakazy związane z pojawianiem się w lasach zostaną cofnięte, a ewentualne ryzyko zarażenia się koronawirusem zmaleje na tyle, że znów będzie można spotykać się w mniejszych lub większych grupkach gdyż bardzo chciałbym zostać być oprowadzony po tej linii okopów przez jej odkrywcę. 

Fragment szkicu obrazującego poligon w Biedrusku pochodzący z dokumentu wywiadowczego amerykańskiej agencji CIA (źródło: archiwum CIA, zbiory autora).

I tak kończy się pierwszy raport poszukiwawczy, mam nadzieje, że się podobało gdyż jest to debiut nowego cyklu jaki zamierzam tutaj publikować przynajmniej raz na jeden lub dwa miesiące. Korzystając z okazji chciałbym jeszcze wspomnieć, że pracuję właśnie nad kolejnym tekstem, który tym razem będzie odnosić się do prac badawczych niemieckiego Ahnenerbe. Zebrałem już odpowiednie materiały źródłowe brakuje mi jednak jeszcze kilku zdjęć pewnych obiektów znajdujących się w lasach. Czekam na cofnięcie zakazu wchodzenia do nich, który ma rzekomo przypaść na 20 kwietnia 2020 roku oraz na wolną chwilę kiedy będę mógł się tam udać. Przewidywany termin publikacji to koniec kwietnia lub początek maja 2020.

P.S.
Jakoś tak mnie naszło aby założyć konto na Twitterze, jeśli jesteście jego użytkownikami to zapraszam do jego obserwacji - do znalezienia pod TYM linkiem.

P.S. 2 z godziny 23:56
Właśnie zauważyłem, że Blogger w niektórych tekstach pousuwał z jakiegoś nieznanego mi powodu zdjęcia. W przeciągu następnych dni będę je sukcesywnie uzupełniać.

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Moje poszukiwania

Obiecywałem, że w okresie Świąt Wielkanocnych pojawi się kolejna cześć cyklu "Wewelsburg Nazistowski Watykan" odnosząca się do obrządku pogrzebowego w SS jednak tak się złożyło, że nie zostanie on opublikowany opublikowany, ba nawet nie zabrałem się za jego pisanie. Stało się tak, że aby go stworzyć potrzebne są mi nie tylko materiały źródłowe w postaci książki autorstwa Fritza Weitzela pt. "Die Gestaltung der Feste im Jahres- und Lebenslauf in der SS-Familie", w której przedstawił on quasi religijny obrządek pogrzebowy uznany za jedyny oficjalnie przyjęty dla członków Schutzstaffel i ich rodzin ale również konieczna jest moja obecność w pewnych związanych z tym zagadnieniem miejscach. Do jednego z nich udało mi się już dotrzeć na początku tego roku o czym wspominałem już we wpisie odnoszącym się do "spraw technicznych" bloga (chodzi mi tutaj o znajdujący się na Warmii tzw. pseudomegalityczny cmentarz rodziny Dohnów) natomiast całkiem niedawno bo w ubiegłym tygodniu dowiedziałem się o istnieniu drugiego takiego miejsca, bez którego odwiedzenia nie powinienem poruszać tego zagadnienia. Oczywiście ze względu na zagrożenie epidemiologiczne spowodowane koronawirusem nie byłem w stanie tam dotrzeć w ostatnich dniach chociaż technicznie byłoby to możliwe do wykonania dlatego muszę poczekać aż do momentu kiedy bezpiecznym (oraz legalnym) będzie podróżowanie po Polsce jak i nocowanie poza domem. Proszę mnie źle nie zrozumieć, nie chodzi mi tutaj tylko o zdjęcia mające być uzupełnieniem tekstu ale również o wyznawaną przeze mnie zasadę, że nie powinno się pisać o rzeczach których się nie widziało. Pozostaje tutaj jeszcze jedna kwestia dotycząca tego, że nie jestem tylko autorem tekstów, historykiem-amatorem ale przede wszystkim określam siebie jako poszukiwacza i łowcę tajemnic III Rzeszy oraz eksploratora co również wstrzymuje mnie przed pisaniem zanim trafie już nie tylko do tego ale także innych interesujących mnie miejsc. Powodem tego jest tutaj fakt, że każde odwiedzane przeze mnie miejsce jest dokładnie weryfikowane poprzez zaglądanie do każdej możliwej dziury oraz przeprowadzenie wszelakich badań (których metodykę ze względu na "tajemnicę zawodową" pozwolę zachować dla siebie) dzięki czemu zdarza mi się czasem trafić na nieznane do tej pory rzeczy czy też wyciągnąć niezbyt oczywiste, a nieznane wcześniej wnioski pozwalające na stworzenie nowej hipotezy dotyczącej podmiotu moich prac poszukiwawczych. Nie lubię się chwalić ani mówić o swoich sukcesach wprost jednak aby nie być gołosłownym posłużę się dość nowym przykładem takich odkryć do jakich doszło jeszcze w marcu 2020 w okolicach dolnośląskiego Milicza na terenie dawnego obozu pracy przymusowej dla kobiet FAL Birnbäumel oraz na jednym z odcinków umocnień linii Bartholda (klikając w linki można przenieść się do tekstów w celu zapoznania z materiałami dotyczącymi tych miejsc). Ze względu na powyższe problemy natury technicznej oraz okres świąt zdecydowałem się na opublikowanie w ramach rekompensaty dość osobistego tekstu, w którym postaram się opisać jak ta cała moja pasja się zaczęła, czego najbardziej nie lubię i co najbardziej lubię w eksploracji, to do czego zmierzam w swoich poszukiwaniach oraz co jest moim głównym źródłem zainteresowań. Przedstawię także to co już udało się zrobić oraz jak przygotowuję się do wyprawy, a także aby nie zaniedbać "sekcji" ciekawostek pokaże co noszę ze sobą w plecaku na wypadach eksploracyjnych oraz co i w jakich miejscach jemy pozostając w terenie, a być może jeśli uda mi się wykrzesać z siebie największe pokłady erudycji będę w stanie przytoczyć jakieś zabawne anegdoty związane z wyprawami (a jeśli nie zabawne to
chociaż same anegdoty).

Poszukiwanie tajemnic Trzeciej Rzeszy przypomina trochę mieszanie kijem w poniemieckim zbiorniku na paliwo lotnicze - śmierdzi, jest ciężko i można się pobrudzić, a i tak to robisz bo masz z tego jakąś trudną do wytłumaczenia satysfakcję. Na zdjęciu jeden z odkrytych przeze mnie i Marcina poniemieckich zbiorników paliwa lotniczego znajdujących się w lesie nieopodal wsi Gola. Stan na listopad 2014. 

Moja przygoda zaczęła się od...
Od oglądania programów Wołoszańskiego i czytania książek z serii Pan Samochodzik gdy byłem dzieckiem - dość zwyczajnie i sztampowo można by rzecz. Po prostu, oglądałem program telewizyjny oraz czytałem książki i bardzo mi się to wszystko podobało (szczególnie w pamięci utkwił mi odcinek, w którym Pan Bogusław pokazywał rzekome wejście do podziemi ukrytych pod schronem kolejowym w Jeleniu, a jeśli miałbym przytoczyć coś z książek Nienackiego to na szczególną uwagę w moich oczach zasłużyła część, w której główny bohater - Pan Tomasz - poszukuje skarbów zrabowanych przez hitlerowskiego zbrodniarza, a ukrytych przez niego we Fromborku). Kwestią czasu było więc przy moim charakterze to jak zacznę robić to samo co moi nazwijmy to bohaterowie z lat dzieciństwa. Początkowo ze względu na ograniczenia natury wiekowej byłem zmuszony wraz z niestrudzonym Marcinem z którym działam praktycznie od samego początku docierać głównie na rowerach do obiektów wzbudzających zainteresowanie u młodego eksploratora .jak opuszczona cegielnia czy też dwa polskie schrony bojowe z 1939 roku jakie znajdują się w okolicy miejsca naszego zamieszkania. Jednak w końcu przyszedł ten moment, że pojawiło się prawo jazdy i samochód przez co można było wyjeżdżać dalej. Choć od zawsze kompleks "Riese" był dla mnie tym najważniejszym, najbardziej tajemniczym i pasjonującym miejscem co sugerowałoby, że wyruszyłem do niego jako pierwszego miejsca jak tyko mogłem jednak tak się nie stało. W zasadzie na zetknięcie się z tajemnicami Gór Sowich zdobyłem się dopiero we wrześniu 2014 roku - wcześniej uważałem, że moja wiedza oraz doświadczenie jest zbyt małe aby zabierać się za tak trudny i obszerny temat jakim jest "Olbrzym". Zanim jednak doszło do tej pamiętnej wyprawy z przed 6 lat wspomniane doświadczenie zdobywałem w terenie penetrując m.in. schron kolejowy w Jeleniu (byłem tam 15 razy z czego ostatni raz latem 2019), a także podczas pierwszej dużej wyprawy jaką odbyliśmy do grupy warownej "Ludendorff" wchodzącej w skład OWB. Doszło do niej w sierpniu 2008 roku, a jej inicjatorem był Marcin zafascynowany publikacją Ryszarda Wójcika pt. "Łowcy Potworów". Spędziliśmy na jej terenie dwa ciężkie dni penetrując poterny dawnych panzerwerków (niektóre z nich są obecnie już niedostępne) jednocześnie nocując pod namiotami na boisku wsi Stary Dworek nieopodal której ta grupa warowna się znajduje. 
Czerstwe anegdoty: Podczas wyjazdu do grupy warownej "Ludendorff" mieliśmy bardzo dużo szczęścia gdyż przy okazji udało nam się obejrzeć maszynownię fortecznego zwodzonego mostu w Starym Dworku oraz dla tego, że nikt nie wybił sobie zębów podczas korzystania z drabinki linowej naszej własnej produkcji. Drabinka ta służy nam po dziś dzień tak samo jak latarka, której wtedy używałem - zwykła żarówkowa na baterię 4,5v ze sznurkiem służącym do zawieszenia na szyi. Zabieram ją na każdą swoją wyprawę gdzie spoczywa sobie spokojnie w tzw. "puszce przetrwania" pełniąc funkcję czegoś na kształt talizmanu.

Autor bloga podczas wchodzenia do poterny pod Pz.W. 867 w grupie warownej "Ludendorff". Na zdjęciu widoczna jest wspomniana już i używana przez nas od 2008 po dziś dzień drabinka linowa własnej produkcji. Stan na sierpień 2008.

Najbardziej nie lubię...
Eksploracji w okresie późno wiosennym oraz letnim. Nie chodzi tylko o wysokie temperatury jakie w tym okresie się zdarzają ale o coś co o wiele bardziej utrudniającego prace w terenie, a mianowicie bujną roślinność. Proszę nie odbierać tego jakbym bym wrogiem natury - nic z tych rzeczy, bardzo lubię lasy oraz piękno przyrody jednak akurat w tym jednym wypadku kiedy koliduje ona z poszukiwaniami tajemnic III Rzeszy jest dla mnie wyjątkowo nieprzyjemna. Wszechobecne zielone liście porastające drzewa jak i krzaki, wysoka trawa oraz Ci nieprzyjemni przedstawiciele fauny w postaci dających się we znaki komarów skutecznie zniechęcają do pieszych wędrówek rzadko uczęszczanymi szlakami w pogoni za nieznanym oraz w wielu przypadkach uniemożliwiają zobaczenie tego co o innej porze roku jest widoczne jak na dłoni. Dlatego też w  okresie późno wiosennym oraz letnim praktycznie omijam teren "Riese" i staram się zajmować czymś zupełnie innym gdzie flora nie ma aż tak istotnego wpływu na pracę poszukiwawczą. Oczywiście nie trzymam się tego tak całkowicie sztywno bo zdarzyło się, że dotarłem w Góry Sowie zarówno w czerwcu jak również sierpniu jednak wyprawy te były wyjątkami tylko potwierdzającymi regułę. Jeśli ktoś uważa, że przesadzam to zachęcam do rzucenia okiem na poniższe dwa zdjęcia przedstawiające to samo miejsce w różnych miesiącach - różnica jest widoczna nawet bez "dogłębnej analizy materiału źródłowego". Okres ten - nazwijmy go umownie gorącym - wykorzystuję także w miarę możliwości na analizę zebranych przeze mnie dokumentów niemieckich z okresu II Wojny Światowej oraz już powojennych (głównie amerykańskich), ich katalogowanie czy też odrzucanie jeśli nie niosą z sobą żadnych istotnych informacji.
Czerstwe anegdoty: W okresie około letnim miałem również okazję zobaczyć coś co mnie zszokowało. Miało to miejsce w przeznaczonej dla turystów sztolni Osówki gdzie na tzw. "trasie ekstremalnej" (nazwa budzi emocje jednak w rzeczywistości jest to przejście po kilku kładkach położonych nad stojącą wodą o głębokości góra 20 cm oraz przepłynięcie kilku metrów w łódce) pojawiła się - sądząc po tym co zaraz napiszę - zupełnie przypadkiem jakaś kobieta ubrana w buty typu baletki. Jej reakcja na to co ją czeka w sztolni była bezcenna... Swoją drogą okres gorący nie odpowiada mi również ze względu na bardzo duże ilości turystów jakich można spotkać na szlakach co w znacznym stopniu przeszkadza w pracach poszukiwawczych.

Zdjęcia przedstawiające tunel pod Sajdakiem od strony Grzmiącej w kwietniu 2017 roku (pierwsze) oraz to samo miejsce pod koniec czerwca 2019 roku (drugie). No i jak eksplorować w tym okresie letnim? No jak?

Najbardziej lubię...
Naprawdę bardzo wiele rzeczy, jest ich tak dużo, że aż trudno się zdecydować jednak jeśli miałbym wybierać to padłoby na tę całą otoczkę tajemnicy "Riese" jak i Gór Sowich. Te wszystkie miasteczka i wsie wyglądające jakby w każdym ich zakamarku tkwiło coś jeszcze nigdy nie poznanego, a zalegającego tam od 1945 roku. Do tego należy również dodać legendę tego miejsca, opowieści o działających po wojnie strażnikach czy też Werwolfie, dziwne osoby z przeszłością związane z historią "Olbrzyma" jak chociażby słynny Anthon Dalmus, czy też fakt, że nawet pozostałe po budowie kompleksu, a znajdujące się na powierzchni betonowe pozostałości budynków w większości przypadków są niemożliwe do określenia ich przeznaczenia. Bardzo istotny jest również fakt, że praktycznie każdy kamień, górska droga, potok, sztolnia czy przypadkiem znaleziona w lesie cegła lub kamionkowa rura ma jakiś związek z budową "Riese" co również powoduje, że będąc tam masz świadomość tego, że przebywasz w miejscu niezwykłym i to niezwykłym w skali światowej. Nie bez znaczenia pozostaje również aura panująca tam w okresie jesiennym jak i wczesnozimowym - deszcze oraz mgły jak i zahaczające o szczyty gór chmury tylko i wyłącznie potęgują tę wszechobecną atmosferę tajemnicy i dają jeszcze większą mobilizację do działania w terenie. Mówiąc o tym co najbardziej lubię skupiłem się najbardziej na "Riese" choć daleko mi do poszukiwacza ograniczonego tylko do zajmowania się jednym obszarem prowadzenia prac poszukiwawczych to właśnie ten najbardziej tajemniczy kompleks sztolni oraz obiektów naziemnych zajmuje w moim sercu szczególne miejsce. Dzięki atmosferze tam panującej rejon "Olbrzyma" będzie miejscem do którego będę zawsze wracać, a jednocześnie może on posłużyć jako idealny przykład oraz kwintesencję tego co najbardziej lubię w szeroko pojętej eksploracji - tajemnicę. Chciałbym również podkreślić, że pomimo tego iż nie wspomniałem o przykład innych miejsc do których docieram, a którymi również się zajmuję to nie oznacza tego, że nie mają dla mnie dużego znaczenia. Oczywiście mają choć trochę inne niż Góry Sowie.
Czerstwe anegdoty: Od pierwszej wyprawy w Riese minęło już blisko 5 lat, od tego czasu udało mi się zorganizować 18 przynajmniej dwu, trzy lub czterodniowych wypadów w tę część Dolnego Śląska. W tym roku planowałem odbyć okrągłą, 20-tą i zarazem specjalną wyprawę nastawioną tylko i wyłącznie na same sztolnie jednak ze względu na epidemię koronawirusa moje szyki zostały pokrzyżowane. Miejmy nadzieję, że do jesieni (mimo przewidywań ekspertów) wszystko się uspokoi i będę mógł odbyć chociażby drugą w 2020 roku wyprawę, a 19-tą w mojej wieloletniej przygodzie z kompleksem "Riese". Warto tutaj również dodać, że jestem miłośnikiem powieści H.P. Lovecrafta a właśnie Góry Sowie kojarzą mi się z jego opisami gór jakie możemy przeczytać w opowiadaniu "Szepczący w ciemności" z 1931 roku.

Jesienne piękno Gór Sowich w okolicach Ludwikowic Kłodzkich. Stan na wrzesień 2019.

W swoich poszukiwaniach zmierzam do...
Prawdę mówić nigdy nie określiłem co jest głównym celem moich poszukiwań - po prostu robiłem to co lubiłem robić jednak jeśli jednak miałbym się nad tym zastanowić to nie zamknąłbym tego w jednym zdaniu. Przede wszystkim eksploracja czy też poszukiwania tajemnic III Rzeszy przynoszą mi ogromną satysfakcję i jeśli jej by nie było to po prostu teraz zajmowałbym się czymś zupełnie innym pozwalającym mi na jej osiągnięcie. Nie jest to również moje zajęcie przynoszące mi jakikolwiek dochód (choć wydaje na nie nie małe pieniądze), zawodowo zajmuję się czymś zupełnie innym, a wszystkie moje prace wykonane na polu eksploracyjno-poszukiwawczym wykonywane są pro publico bono. Nie mam również parcia na szkło aby lansować jakoś swoją osobę dlatego staram się unikać wszelkiego rodzaju portali społecznościowych czy tez for internetowych. Nie pcham się także z wynikami swoich prac do telewizji czy też do prasy (chociaż kilkukrotnie zdarzyło się, że prasa pisała o mnie, sam również byłem autorem kilku artykułów) ani nie mam ambicji do prowadzenia jakiegoś swojego programu telewizyjnego. Zdecydowałem się za to na pisaną formę przekazywania informacji w postaci tego bloga aby docierać do specyficznego odbiorcy nie nastawionego na prosty i krótki filmowy przekaz, a takiego co lubi sobie poczytać wszelaki analizy oparte o dokumenty czy też weryfikacje terenową wraz z opisami pracy zakrawającej czasem wręcz o sztukę detektywistyczną. Co ważne - jednocześnie staram się aby moje publikacje  nie stawały się czymś w rodzaju uniwersyteckich rozpraw naukowych, a utrzymywały się w strefie dość dobrze udokumentowanej publicystyki. Moją działalność eksploracyjną można również określić w skrócie jako chęć dotarcia do wszystkich interesujących mnie miejsc oraz ich skatalogowanie, a także spojrzenie na nie w taki sposób jak jeszcze nikt do tej pory nie robił wychodząc poza ogólnie przyjęty schemat. Staram się przy tym jednocześnie wyszukiwać wszelkiego rodzaju ciekawostek dotyczących szeroko pojętej infrastruktury eksplorowanego czy też badanego miejsca. W swojej staram się także nie zapominać o ludziach, ofiarach III Rzeszy czy też raczej powinienem powiedzieć ofiarach ówczesnych Niemiec. Budowniczych rożnych obiektów, ludzi zamęczonych w obozach koncentracyjnych czy obozach pracy, a także tych co umarli w przy napędzaniu niemieckiej machiny zbrojeniowej. Jest to dla mnie o tyle ważne, że obecnie w przestrzeni publicznej bardzo rzadko mówi się o zbrodniach niemieckich, a wspomina się raczej o zbrodniach nazistowskich co jest oczywistym zakłamaniem. Już pominę tak oczywiste jednak dość częste kłamstwo mówiące o "Polskich obozach zagłady" jednak wspomnę o czymś innym, mniej znanym. Sprawa jest niestety podwójnie smutna gdyż dotyka środowiska eksploracyjnego, a mianowicie pewnych grup twierdzących, że generalnie w obozach pracy "Riese" wcale nie było tak źle, ba nawet wielu więźniów samemu chciało tam przyjechać. Czy słyszał ktoś kiedyś coś tak absurdalnego? Jeśli tak to słysząc coś takiego warto powołać się na książkę Stanisława Grzesiuka pt. "Pięć lat kacetu", w której autor opisuje jak ciężką i bardzo niebezpieczną pracę wykonywał drążąc sztolnie mające być prawdopodobnie cześcią kompleksu o kryptonimie "Zement" (co ciekawe praktycznie nikt jej nie zna, a jest źródłem wielu interesujących informacji na temat tego jak budowane były sztolnie). Natomiast wracając do spraw ogólniej znanych to największym absurdem ostatnich lat jest twierdzenie jakoby Niemcy byli ofiarami nazizmu, wyzwoleni z ucisku Hitlera przez amerykanów i sowietów - uważam to za bardzo szkodliwe dlatego podkreślanie roli Niemiec, a nie nazistów w II Wojnie Światowej uważam za wręcz wskazane. Ze względu na powyższe jestem zdania, że należy jak najczęściej mówić o niemieckich zbrodniach w czasie II Wojny Światowej jednak robić to w sposób kulturalny i wyważony używając do tego argumentów, a nie wyzwisk.
Czerstwe anegdoty: Myślę, że doskonałym podsumowanie celu moich poszukiwań będzie pewne zdanie pojawiające się przy zakończeniu intro do gry Another War - jednej z najlepszych Polskich gier komputerowych - brzmiące: "... i wyruszyli w poszukiwaniu nie wiadomo czego". Myślę, że wiele moich wypraw można by okrasić tymi słowami...

Okładka jednego z najważniejszych dokumentów znajdujących się w moich zbiorach będącego raportem amerykańskiej agencji wywiadowczej OSS (poprzednik CIA) na temat Niemieckich obozów koncentracyjnych. Jest to bardzo skuteczny argument zamykający usta tym co mówią o Polskich lub nazistowskich obozach zagłady gdyż już na niej samej widać wiele mówiący tytuł: "German Concetration Camps" (źródło: archiwum CIA, zbiory autora).

Moimi największymi źródłami zainteresowań są...
To również jest temat rzeka skoro jednak założyłem, że będzie to jeden z kwestii poruszanych w dzisiejszym wpisie to muszę teraz doprowadzić ten wątek do samego końca. Jak już przekazałem w tym tekście na moim pierwszym miejscu pozostaje przede wszystkim kompleks "Riese" w górach Sowich. Moje zainteresowania wykraczają jednak daleko poza niego gdyż ukierunkowane są także na niemiecki okultyzm mający wpływ na ukształtowanie się III Rzeszy, działalność Ahnenerbe czy też szerzej - całego Allgemeine SS. Do innych nie badanych przeze mnie zagadnień można zaliczyć również szeroko pojętą tematykę Wunderwaffe jednak nie tylko pod kątem broni odwetowych (czyli tych posiadających V w nazwie) ale również tych mniej znanych projektów jak chociażby samolotów Kurta Tanka, Alexandra Lippischa czy braci Horten wraz z ich powojennymi losami. Nie ukrywam, że jestem również szeroko zainteresowany kontrowersyjną tematyką tzw. "hitlerowskiego UFO" jednak pomimo całego swoistego "romantyzmu" (nie wiem czy jest to najlepsze określenie jednak akurat innego nie znalazłem) jakie to zagadnienie ze sobą niesie staram się bazować na faktach jak również i dokumentach, które pozwolą rzucić jakieś nowe światło na przekór tym wszystkim najbardziej absurdalnym teorią. Od kilku lat dogłębnie analizuję również problematykę rakiet V-2 ze szczególnym uwzględnieniem ich powojennych losów w świetle materiału źródłowego pochodzącego z archiwum CIA w kontekście chociażby tzw. "skandynawskiego rakietowego lata", o którym pisałem na tym blogu bodaj niecałe 3 lata temu. Choć sam jestem z Wielkopolski to jednak moje kroki prowadzą najczęściej na Dolny Śląsk, który zafascynował mnie nie tylko ze względu na wspomniany już wielokrotnie kompleks "Riese" ale także szereg innych tajemnic związanych z tą częścią Polski. Tak naprawdę trudno jest określić ten jeden jedyny kierunek, wspomniane powyżej tematy moich zainteresowań są przykładowo wybranymi zagadnieniami, a nie jakimś głównym ich trzonem (poza "Riese" i okultyzmem oczywiście) i w każdej chwili mógłbym tam dopisać jeszcze kilka innych przykładów lub też te wspomniane zamienić na coś innego. Aby poznać to co mnie interesuje wystarczy przejrzeć nawet pobieżnie tematy wpisów na tym blogu lub po prostu zaglądać tutaj w przyszłości. 
Czerstwe anegdoty: Czasem zdarza się tak, że nowe tematy mogące zainteresować podsyłają ludzie. Najczęściej kierowanym do mnie tego typu zagadnieniem z zewnątrz (w czasach gdy korzystałem więcej z mediów społecznościowych) były informacje na temat znajdującego się w stawie we wsi X (tutaj wpisz dowolną nazwę) czołgu. Jak do tej pory ani razu nie okazało się aby to była prawda...

Pewnym moim zainteresowaniem jest również fotografia obiektów pozostałych po III Rzeszy i nie tylko. Na zdjęciu autor bloga w trakcie wchodzenia do poterny dawnego fortu Winiary w Poznaniu. Stan na marzec 2015.

Co udało się już zrobić...
No cóż, zanim zacznę pisać co już udało się zrobić trzeba najpierw poświecić kilka chwil aby wspomnieć o tych ludziach dzięki którym udało się jak do tej pory zorganizować wspólnie już ze spokojem około 200 wyjazdów w różne zakątki Polski, a także Niemiec. Przede wszystkim trzeba wspomnieć o Marcinie, który działa ze mną praktycznie od samego początku bez względu na pogodę oraz miejsce w które wymyśliłem się udać. Filipie, który całkiem niedawno bo pod koniec 2019 roku również uczestniczył prawie we wszystkich wyprawach aż do teraz, a który został zarażony nomen-omen wirusem eksploracji. Grześku z Bytomia, który choć teraz trochę odciął się od spraw poszukiwawczych ale tylko ze względu na to, że pełni funkcję dyrektora jednego ze Śląskich szpitali, a obecnie zmaga się z epidemią koronawirusa. Alanie ze Świętochłowic - naszemu operatorowi kamery i ekspertowi od spraw górnictwa oraz Górnego Śląska. Maćku Bartkówie, który wprowadził mnie w arkana tajemnicy miechowickiego szybu południowego oraz, a także w mrożącą krew w żyłach akcję w opuszczonej bytomskiej kostnicy. Andrzeju z Głuszycy, niestrudzonemu poszukiwaczowi tajemnic "Riese". Wojtku Mące z Bydgoszczy pozostającemu moim zdaniem największym ekspertem od V-2 w Polsce i Jacku z Boczkowa, najbardziej wytrwałemu i jednocześnie najmniej docenionemu przez tzw. "lokalne środowisko" poszukiwaczowi, który wielokrotnie zrobił dla innych wiele dobrego, a sam nie dostał za to nic w zamian. To dzięki Wam udało się rozwiązać nie jedną zagadkę, być zainspirowanym jakimś zagadnieniem czy też nawet ostudzonym aby nie postępować w niektórych przypadkach zbyt entuzjastycznie. Spójrzmy teraz na to co zostało zrobione, ograniczę się tutaj do okresu od 2014 roku kiedy wszystko weszło na nazwijmy to bardziej profesjonalne tory do końca 2019 (pozwolę sobie pominąć rok 2020 gdyż został on już w skrócie przedstawiony w jednym z poprzednim wpisów). Nie będę oczywiście opisywać wszystkiego bo było by tego zbyt dużo dlatego ograniczę się do najciekawszych wybranych tematów, które raczej nie będą podane w kolejności chronologicznej jednak na tyle treściwe
aby czytelnik nie został tym zanudzony.

Jacek w trakcie odkrywania posadzki w dawnym budynku administracyjnym jaki znajdował się przy szybie południowym w Miechowicach. Stan na maj 2018.

2014:
- pierwszy, poprzedzony bardzo długimi przygotowaniami wyjazd na teren kompleksu "Riese" stanowiący raczej wstęp i rozeznanie w nim niż typową eksplorację skupiony na Soboniu, Osówce, Ludwikowicach Kłodzkich oraz Gross-Rosen
- natrafienie na historię o małym getcie żydowskim jakie powstało w okresie II Wojny Światowej w Choczu, w którym zajmowano się produkcją wiklinowych koszy na rzecz Wermachtu przeznaczonych do przenoszenia pocisków moździerzowych
-  skierowanie swojego zainteresowania na las położony nieopodal Borowa gdzie znajdował się niemieckie magazyn amunicji podpalone przez uciekający Wermacht przed dotarciem w te stron Armii Czerwonej (bardzo szybko odpuściłem temat ze względu na mały potencjał jaki za sobą niósł)
-  pierwszy w moim życiu przyjazd na teren Obszaru Warownego Śląsk i weryfikacja znajdujących się tam Polskich schronów bojowych na odcinku Dąbrówka Wielka
-  analiza stanu Polskich umocnień z 1939 roku na odcinku Glinno
-  ponowne odkrycie zapomnianych już poniemieckich zbiorników paliwa lotniczego z lasu koło wsi Gola nieopodal Gostynia jak i samego pobliskiego lotniska używanego po wojnie przez LWP
-  powrót na teren Anlage Mitte - schronów kolejowych w Jeleniu oraz Konewce
-  weryfikacja Polskich schronów z 1939 roku na odcinku w Kaliszu 
-  dotarcie do kilku opuszczonych dworów i pałaców znajdujących się m.in. w Kromolicach, Korzkwach oraz Krąkowie
-  rozpoczęcie prac nad pełną weryfikacją obiektów wchodzących w skład OKH Stellung B-2 na odcinku od Sieradza do Jeziorska oraz poligonu wojsk artyleryjskich pod samym Sieradzem
-  kilka wyjazdów do miejsc kaźni w Oświęcimiu, Rogoźnicy oraz Łodzi
-  w tym roku dotarłem również do informacji na temat istnienia niemieckich dokumentów na temat prowadzenia przez Ahnenerbe badań genetycznych nad końmi mających na celu
stworzenie nowej, bardzo odpornej rasy jakie prowadzone były m.in. w okolicy mojego miejsca zamieszkania

Autor bloga w trakcie wchodzenia do podziemnej części jednego ze schronów znajdujących się na terenie Obszaru Warownego Śląsk w Dąbrówce Wielkiej. Stan na listopad 2014.
 
2015
- powrót na teren Obszaru Warownego Śląsk na odcinku Dąbrówka Wielka
- pierwsze spotkanie z tajemnicą miechowickiego szybu południowego
- zakończenie katalogowania oraz analizowania umocnień OKH Stellung B-2 na odcinku Sieradz-Jeziorsko oraz obiektów znajdujących się na terenie dawnego poligonu wojsk artyleryjskich pod Sieradzem
- przedstawienie wyników prac badawczych związanych z sieradzkim poligonem artyleryjskiego oraz umocnień OKH Stellung B-2 podczas prelekcji zorganizowanej w małkowskim pałacu przy pomocy jego właścicielki - Agnieszki Kudlik
- weryfikacja Polskich schronów z 1939 na odcinku w Sieradzu
- rozpoczęcie analizy obiektów z terenu prawdopodobnej bazy WiFo (Wirtschaftliche Forschungsgesellschaft) pod Ostrowem Wielkopolskim oraz ich katalogowanie
- analiza oraz katalogowanie poznańskich fortów
- rozpoczęcie badań nad zlokalizowaniem ośrodka Lebensborn w Smoszewie (prace trwały około 6 miesięcy, zostały zakończone wytypowaniem miejsca gdzie ten ośrodek mógł się znajdować)
- weryfikacja historii o prowadzonych przez Ahnenerbe w okresie II Wojny Światowej pracach badawczych na terenie pod krotoszyńskich kurhanów oraz przy jednym z diabelskich kamieni znajdujących się w jego niedalekiej okolicy
- badania na terenie automatycznej strzelnicy Wermachtu oraz związanego z nią magazynu amunicji nieopodal Krotoszyna
- dotarcie do poniemieckiego magazynu paliw w Pyzdrach wykonanego z żydowskich macew nagrobnych
- odkrycie dwóch nowych miejsc upadku rakiet V-2 na pograniczu województwa Łódzkiego i Wielkopolskiego oraz dokładne przebadanie terenu mające na celu pozyskanie pozostałych po nich części
- analiza obiektów wchodzących w skład linii OKH Stellung A-2 w pobliżu Inowłodza
- dotarcie na teren dawnego szpitala psychiatrycznego w Owińskach koło Poznania zlikwidowanego w ramach niemieckiej akcji T4 w którym później znajdowała się szkoła Hitlerjugend oraz obóz pracy przymusowej będący najbardziej wysuniętą na północ filią KL Gross-Rosen
- pierwsze wyjazd na teren kolejnej filii KL Gross-Rosen mieszczącej się w Gruszeczce koło Milicza
- prace poszukiwawcze prowadzone na terenie dawnej, niemieckiej stacji radarowej koło Bytomia
- zorganizowanie dwóch wyjazdów poszukiwawczych na terenie "Riese" skupionych na Soboniu, Ludwikowicach Kłodzkich, Wielkiej Sowie, Rzeczce, tzw. Totenburgu oraz Włodarzu

Grzegorz, Jacek oraz autor bloga w trakcie pobierania wymiarów jednego z lejów pozostałych po upadku rakiety V-2 na pograniczu województwa Łódzkiego oraz Wielkopolskiego. Stan na lipiec 2015.

2016
- rozpoczęcie badań na terenie wchodzącym przed laty w skład zakładu należącego do niemieckiej spółki Wesserflug gdzie zajmowano się m.in. produkcją części do działka MK108 dla samolotów Me 262 w Kaliszu
- udział w badaniach na terenie opuszczonej bytomskiej kostnicy w celu ustalenia obecności rzekomego tunelu mającego łączyć ją z pobliskim zakładem pogrzebowym
- powrót w ramach oprowadzania gości z Górnego Śląska na teren magazynów amunicyjnych w Borowie
- kontynuacja poszukiwań miejsc po upadku rakiet V-2 podczas których udało się natrafić na kolejny lej
- uzyskanie niemieckich dokumentów związanych z prowadzeniem przez Ahnenerbe badań nad końmi
- weryfikacja obiektów w okolicach Pleszewa związanych z niemieckimi badaniami nad końmi
- analiza poniemieckich obiektów znajdujących się na terenie pod poznańskiego poligonu Biedrusko
- pierwsze zetknięcie się w cztery oczy z zagadkami Lubiąża 
- wyjazd na teren umocnień wchodzących w skład Wału Pomorskiego w okolicach Wałcza
- zorganizowanie kolejnych czterech wypraw do "Riese" skupionych na Ludwikowicach Kłodzkich, Soboniu, Grzmiącej, Głuszycy, Włodarzu, Osówce, Jaworniku, Sajdaku, Wielkiej Sowie, Gross-Rosen oraz Wołowcu

Maciej Bartków oraz autor bloga w trakcie realizacji ujęć do filmu o opuszczonej bytomskiej kostnicy. Stan na maj 2016.

2017
- powrót na teren obiektów w okolicach Pleszewa wykorzystywanych przez Ahnenerbe na potrzeby realizacji projektu badawczego związanego z koniami
- powrót na teren dawnego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen
- powrót na teren Lubiąża w celu przeprowadzenia analizy rzekomych badań prowadzonych przed laty przez Stanisława Siorka
- powrót na teren poligonu w Biedrusku
- powrót na teren znajdujących się w Poznaniu fortów
- przeprowadzenie analizy obiektów oraz dokumentów związanych z pod poznańskim Pokrzywnem, a dotyczących funkcjonującej tam w okresie II Wojny Światowej placówki zajmującej się badaniami nad pałeczkami dżumy funkcjonującej pod zakamuflowaną nazwą Zentralinstitut für Krebsforschung (pol. Centralny ośrodek badań nad rakiem)
- kolejny powrót na teren pod poznańskiego poligonu Biedrusko
- kolejny powrót na teren obiektu Anlage Mitte
- analiza terenu obecnie użytkowanego przez Państwową Akademię Nauk w Puławach który przed laty wykorzystywany był przez Ahnenerbe m.in. na potrzeby badań genetycznych nad końmi
- eksploracja obiektu fortyfikacyjnego o nazwie "Wisielcza Góra" wchodzącego w skład Wału Pomorskiego oraz wybranych obiektów znajdujących się w okolicy Wałcza
- ponowny powrót na teren obiektów w okolicach Pleszewa wykorzystywanych przez Ahnenerbe na potrzeby realizacji projektu badawczego związanego z koniami w tym również spotkanie z córką jednego ze świadków tych wydarzeń
- wyprawa eksploracyjna do Niemiec na teren zamku Wewelsburg, miasta Bad Arolsen oraz kompleksu skalnego znanego pod nazwą Externestein
- wyprawa eksploracyjna do Peenemünde
- analiza obiektów po stanowiskach doświadczalnych przeznaczonych do testowania działa V-3 w Międzyzdrojach
- organizacja kolejnych trzech wypadów eksploracyjnych do "Riese" ukierunkowanych na Głuszyce, Kolce, Soboń, wałbrzyski 65 kilometr, Włodarz, Osówkę, Walim, Ludwikowice Kłodzkie, Jawornik, Kamionki oraz Wielką Sowę

Autor bloga podczas odkopywania studzienki kablowej znajdującej się na terenie dawnej stacji radarowej nieopodal Bytomia w towarzystwie świecącego latarką Maćka Bartkówa. Stan na grudzień 2015.

2018
- powrót na teren prawdopodobnej bazy WiFo (Wirtschaftliche Forschungsgesellschaft) pod Ostrowem Wielkopolskim
- kilkudniowy wyjazd na Górny Śląsk oraz analiza schronów przeciwlotniczych wchodzących w skład świętochłowickiej huty, powrót do miechowickiego szybu południowego, weryfikacja gliwickiego osiedla "Wilcze Gardło", spotkanie z tajemnicami dawnego lotniska Udetfeld (obecnie Pyrzowice) oraz przylegającego do niego poligonu lotniczego gdzie testowano samoloty Me 262 oraz Me 163, weryfikacja obiektów wchodzących w skład Obszaru Warownego Śląsk na odcinkach Świerklaniec oraz Kozłowa Góra
- kolejny powrót na teren prawdopodobnej bazy WiFo (Wirtschaftliche Forschungsgesellschaft) pod Ostrowem Wielkopolskim
- penetracja kanału wodnego biegnącego pod Ostrowem Wielkopolskim
- weryfikacja stanu ruin kościoła ewangelickiego z Pisarzowic
- powrót na teren wałbrzyskiego Totenburga oraz górę Wołowiec (wyjazd nie wliczany przeze mnie w cykliczne eksploracje "Riese")
- kolejny powrót do miechowickiego szybu południowego oraz przekazanie przy okazji znalezionych szczątków rakiet V-2 do jednego z bytomskich schronów wykorzystywanego na cele wystawowe, a poruszającego problematykę tej wunderwaffe
- organizacja trzech kolejnych wyjazdów do "Riese" podczas których zajmowaliśmy się Soboniem, Głuszycą, Grzmiącą,  Ludwikowicami Kłodzkimi, Osówką, Moszną, Sajdakiem, Jedlinką, Gross-Rosen, Wałbrzychem, Piekielną Doliną, Rogowcem oraz Włodarzem

Marcin w trakcie wchodzenia do jednej ze studzienek znajdujących się na terenie lasu Antonówka w Kamiennej Górze. Stan na marzec 2019.

2019
- eksploracja dawnej kwatery Himmlera noszącej kryptonim Birkenwald znajdującej się nieopodal Prenzlau
- powrót na teren Lubiąża w celu dokładnego wybadania terenu klasztoru jak również udokumentowania fortyfikacji linii Odry
- wyjazd do Kamiennej Góry w celu weryfikacji znajdujących się w niej sztolni oraz wykonania rozeznania na terenie lesu Antonówka
- powrót na teren Anlage Mitte
- pierwszy i mam nadzieję nie ostatni wyjazd na teren Góry Św. Anny w celu weryfikacji zagadek związanych z amfiteatrem
- eksploracja niewielkiej sztolni wapienia znajdującej się w Kamieniu Śląskim
- kolejny zorganizowany dzięki Alanowi dłuższy wyjazd na Górny Śląsk w celu weryfikacji schronów wchodzących w skład Obszaru Warownego Śląsk na odcinku Bobrowniki, pozostałości po hucie Zabrze, nocnej wyprawy na świętochłowicką górę szybowcową, oraz pozostawionej na sam koniec eksploracji obiektów wchodzących w skład pochodzącej z PRL dawnej bazy 11 Dywizjonu Artylerii Rakietowej z Wołochowa
- eksploracja niemieckich fortyfikacji znajdujących się w okolicy Fromborka
- zakończenie badań prowadzonych na terenie dawnej fabryki Wesserflug w Kaliszu
- powrót na teren odcinka OKH Stellung B-2 pomiędzy Sieradzem, a Jeziorskiem oraz na teren dawnego poligonu artyleryjskiego pod Sieradzem
- organizacja dwóch wypraw do "Riese" skupionych na Starym Książu, Głuszycy, Ludwikowicach Kłodzkich, Walimiu, Kamionce, Grzmiącej, Gontowej, Totenburgu, Sajdaku i Włodarzu

Jedno z nielicznych zdjęć autora bloga wykonane w sztolni. Powyższe pochodzi z jednej ze sztolni w Kamiennej Górze. Stan na marzec 2019.

Mniej więcej w ten sposób prezentuje się przekrój mojej działalności w ostatnich 6 latach. Czy jest to dużo czy mało to już nie mnie to oceniać jednak z pewnością mogę powiedzieć, że ten czas poświęcony na eksplorację dał mi bardzo dużo nowego doświadczenia oraz pozwolił zebrać materiały na jeszcze większą ilość artykułów. Niestety ze względu na swój ograniczony czas nie jestem w stanie pisać tak dużo jakbym chciał jednak czasem udaje mi się przelać "na papier" choćby cząstkę wyników swoich analiz jak i badań prowadzonych w terenie szczególnie, że cały czas zajmuję się również katalogowaniem kilkudziesięciu tysięcy dokumentów w wersji cyfrowej jakie znajdują się w moim posiadaniu, a wielokrotnie - przynajmniej te skatalogowane - posłużyły mi już jako materiał źródłowy do napisania tekstów czy też jako uzupełnienie informacji zebranych w terenie.
Czerstwe anegdoty: Przedstawione powyżej wyjazdy jak już wspomniałem nie są wszystkimi jakie udało mi się odbyć w ostatnich latach. Wiele z nich celowo tutaj pominąłem aby nie rozwlec tego zestawienia do granic wytrzymałości czytelnika, chciałbym jednak wspomnieć o zupełnie przypadkowym "odkryciu" pewnego miejsca znajdującego się w Wielkopolsce do jakiego doszło w 2014 roku. Swego czasu gdy szukałem interesujących mnie obiektów w okolicach Gostynia natrafiłem na opuszczone gospodarstwo wyglądające jakby pochodziło jeszcze z początku XX wieku, w związku z tym, że miałem trochę wolnego czasu zdecydowałem się zajrzeć do jego wnętrza. Musze przyznać, że to co tam zobaczyłem, a także dowiedziałem od okolicznych mieszkańców sprawiło, że do dziś mam ciarki na plecach gdy sobie o nim przypomnę. W budynku mieszkalnym będącym częścią gospodarstwa znajdowały się jeszcze stare meble, sprzęty codziennego użytku, a także bardzo duża ilość przedmiotów osobistych jak i pamiątek po mieszkających tam ludziach w tym również zdjęcia rodzinne, dokumenty jak i pewien pamiętnik. Wykonałem pobieżnie zdjęcia kilku stron pamiętnika oraz pozostawionych tam przedmiotów, a następnie udałem się do pobliskiego sklepu w celu "zaciągnięcia języka" na temat tego domostwa. Jak się okazało w ostatnich latach jego użytkowania mieszkał tam jeden człowiek, który ze względu na różne problemy osobiste popełnił samobójstwo i tutaj przeszedł mnie dreszcz - stało się dla mnie jasne dlaczego w jednym z pomieszczeń budynku zauważyłem zwisający z sufitu sznur. Następnie kilka godzin później byłem już w domu zacząłem przeglądać sfotografowane strony wspomnianego już pamiętnika i o ile większość z nich ze względu na charakter pisma była nieczytelna tak udało mi się odczytać ostatnie zapisane w nim zdanie brzmiące: "Nie wiem co będzie później.". Myślę, że dalsze wyjaśnienia są zbędne...

 
Autor bloga w trakcie wychodzenia z rzekomego szybu windowego znajdującego się w tzw. siłowni na Osówce. Stan na październik 2017.

Przygotowanie do wyprawy...
Moim zdaniem same przygotowania do wyprawy są znacznie trudniejsze niż sama wyprawa, nawet jeśli wiąże się z nią przejście na piechotę 20 kilometrów po górach. Dobre przygotowanie to jednak podstawa i należy zrobić wszystko aby posiadać odpowiednią wiedzę pozwalającą na przeprowadzenie właściwej weryfikacji terenowej. W związku z tym przed każdą wyprawą zajmuję się odpowiednim opracowaniem materiałów w oparciu o dostępne mi źródła do których można zaliczyć:
- analizę drukowanych publikacji (do których zaliczam książki czy też artykuły z czasopism poruszające problematykę interesującego mnie miejsca)
- weryfikacja internetu pod kątem interesujących mnie danych (przeglądanie filmów, czytanie opublikowanych w sieci tekstów itp.)
-  analiza dokumentów (bazuję głównie na niemieckich dokumentach pochodzących z drugiej wojny światowej oraz powojennych ze zbioru CIA, do tej grupy można zaliczyć również analizę dostępnych mi szkiców oraz archiwalnych fotografii)
- analiza map (zarówno współczesnych jak i archiwalnych w tym również fotografii lotniczych)
- analizę LIDAR (system laserowego skanowania gruntu dostępny dla każdego na geoportal.gov.pl) 
- przekazy ustne (rozmowy z ludźmi, których znam, a którzy mieli już do czynienia z miejscem w które się udaję)
Dobre przygotowanie źródłowe ma również kolosalne znaczenie z tego powodu, że wiem na jakie bardziej oczywiste, a już opisane rzeczy zwracać mniejszą uwagę co znów pozwala na wyszukiwanie pozornie mniej oczywistych szczegółów interesującego mnie miejsca. Niektóre z przygotowanych materiałów drukuję i zabieram ze sobą w teren aby wykorzystać je podczas działań poszukiwawczych. Tego typu analiza materiałów źródłowych jest dość czasochłonna i męcząca jednak jak pokazuje praktyka jest również konieczna gdyż uzyskana w ten sposób wiedza jest wielokrotnie wykorzystywana podczas eksploracji obiektów.
Czerstwe anegdoty: Już raz o tym wspominałem w innym tekście jednak warto o tym przypomnieć, a mam tutaj na myśli historię z przeszłości mówiąca o tym, że znałem kiedyś pewnych poszukiwaczy, których głównym działaniem było bieganie na tzw. "hura" z wykrywaczem metalu. Nie było jakichkolwiek przygotowań tylko działanie można powiedzieć na ślepo. O ile sprawdzało się to w typowych poszukiwaniach detektorowych gdyż w zasadzie gdzie nie pójdziemy można coś wykopać tak już w przypadku kiedy pojawiły się u nich większe ambicje związane z tajemnicami niekoniecznie ukrytymi w ziemi rozpoczął się festiwal opowieści dziwnych treści. Każdy kościół czy tez ruina pałacu miała posiadać podziemny tunel, standardowe bunkry stawały się obiektami o nieznanym przeznaczeniu i tym podobne absurdy.  

Standardowy wieczór w "Riese" poprzedzający wypad w teren mający odbyć się następnego dnia. Na zdjęciu autor bloga w trakcie analizy przygotowanych wcześniej map wykonywanej przy stoliku w nieistniejącej już Oberży PRL z Jedliny-Zdrój. Stan na wrzesień 2016.

W plecaku podczas wypraw noszę...
Aby nie było cały czas tak bardzo opisowo oraz w celu dostosowania się do aktualnych współczesnych standardów prezentacja tego co noszę ze sobą w terenie uwieczniona została na filmie, do którego obejrzenia chciałbym w tej chwili zaprosić.

 

Czerstwe anegdoty: Tym razem nie będzie żadnej ale powiem tylko, że mam coraz większe wątpliwości czy publikować ten materiał. Łatwo jest pisać o czymś innym niż osobie (przynajmniej dla mnie) i mam dziwne wrażenie, że to jeden z najgorszych tekstów jaki się tutaj znajdzie. Jeśli to jednak jakimś cudem to czytasz to znaczy, że jednak z zamkniętymi oczami i bez korekty zdecydowałem kliknąć się magiczny przycisk "opublikuj" dlatego z góry przepraszam za ewentualne blędy.

Na wyprawach jemy...
Najczęściej jest tak, że nasze wyprawy w terenie trwają od zmierzchu do świtu (nawiązanie do świetnego filmu Rodrigueza i Tarantino zupełnie przypadkowe) dlatego dobrze jest mieć ze sobą coś do jedzenia i to najlepiej na ciepło. Najczęściej jednak musi się w nim znaleźć też coś na zimno (w ramach śniadania) w tym również ogórki konserwowe (taka tradycja nie pytajcie dlaczego). Generalnie jeśli chodzi o śniadania to po drodze na parking, z którego wyruszamy na resztę dnia w teren kupujemy jakieś świeże pieczywo, które w późniejszym okresie dnia zostanie połączone z pasztetem lub smalcem (najlepiej z tym z Oberży PRL). W ramach śniadania korzystamy również z podgrzewaczy wojskowych na paliwo stałe czyli esbit na którym gotujemy wodę na herbatę, kawę czy na co tam ktoś będzie mieć ochotę. 

Jedno z przykładowych śniadań jedzonych w terenie. Zdjęcie wykonane pod sztolnią Rycerską w lutym 2020.

 Nie jest to jednak regułą gdyż czasem będąc zaopatrzonym w wojskową rację żywnościową (Swoją drogą próbował ktoś taką kupić w ostatnim czasie? Najczęściej są niedostępne, a jeśli już są to ich ceny znacznie wzrosły ze względu na panującą epidemię.) korzystamy ze znajdującego się w niej zestawu zarówno na śniadanie jak i na obiad. Jeśli jednak takowej racji nie posiadamy to kwestia obiadu rozwiązywana jest poprzez podgrzanie konserwy mięsnej, parówek w sosie pomidorowym, jakiejś zupy z puszki i tym podobnych rzeczy. Staramy się jeść w terenie aby nie marnować czasu na powrót do samochodu oraz wyjazd do restauracji jednak czasem zdarza się tak i to najczęściej w Górach Sowich, że ze względu na chęć zjedzenia w normalnych warunkach kombinujemy tak aby czas zakończenia eksploracji zmieścił się w godzinach otwarcia Oberży PRL gdzie również często nocujemy. Niestety nie wiadomo jak to z nią dalej będzie po zakończeniu epidemii gdyż pojawiła się już informacja o likwidacji działalności w Jedlinie-Zdrój, a utrzymaniu jedynie małej restauracji w Sokolcu.

 
Standardowy obiad w Oberży PRL jedzony przez nas w trakcie wyjazdów eksploracyjnych w Góry Sowie. Zdjęcie wykonane podczas poszukiwań z września 2016.

Mam nadzieję, że dzięki dzisiejszemu tekstowi stałem się dla czytelników mniej anonimową osobą co pozwoli znów na zrozumienie zasad mojego działania w terenie, a co za tym idzie pracy, której efektami dzielę się na łamach tego bloga. Jak już wspomniałem długo się zastanawiałem nad tym czy w ogóle opublikować ten tekst jednak ostatecznie wszystkie wątpliwości zostały rozwiane co jednak znów zaskutkowało tym, że trafił on do szerszego grona dopiero na sam koniec Świąt Wielkiej Nocy 2020. Pomimo tego, że święta te dobiegają końca chciałbym skorzystać z okazji i przekazać spóźnione choć szczere życzenia szczęścia i pomyślności dla moich czytelników. Życzyłbym Wam również dużo zdrowia ze względu na panująca epidemię oraz tego aby się ona jak najszybciej zakończyła nie tylko z najważniejszych względów związanych z ryzykiem jakie niesie ze sobą ta choroba ale również dla tego, że przez nią nie możemy legalnie wyruszać w teren, a muszę przyznać, że zaczyna mi tego coraz bardziej brakować.